W naszych oczach i w naszych sercach widać i czuć cierpienie, jakie spowodował niedawny zamach terrorystyczny w Barcelonie. Większość z nas nie może pojąć zjawiska jakim jest terroryzm. Jak ludzie mogą popełniać takie okrucieństwa wobec innych?
Potem przychodzi nienawiść, niechęć, pragnienie zemsty. Osądzamy terrorystów, chcąc, by spłonęli w piekle. Postrzegamy ich nie tylko jako psychopatów, ale także morderców pełnych złych zamiarów wobec Zachodniego Świata.
Ale rzeczywistość nie do końca tak wygląda. Nikt nie rodzi się chcąc unicestwić całe populacje. Nikt nie czuje nienawiści tylko dlatego, że to sprawia mu przyjemność. Ludzie są z natury dobrzy, a przynajmniej mamy możliwość takimi być.
Kiedy się rodzimy, jesteśmy po prostu dziećmi, które chcą się bawić i być szczęśliwymi. Ale z biegiem lat, w wyniku świata, który stworzyliśmy, uczą się różnych błędnych sposobów myślenia i zachowań. To wtedy zamieniają się w potwory. Ale tak naprawdę są tylko kolejnymi ofiarami.
Jeśli nie zrozumiemy, skąd bierze się terroryzm, nie będziemy w stanie go wykorzenić. Nie chodzi o to, że terroryści zasługują na nasze zrozumienie, ale musimy je w sobie rozwijać, jeśli chcemy znaleźć rozwiązanie.
Konie Boga
Konie Boga jest inspirowana prawdziwą historią ataku terrorystycznego, który miał miejsce w Casablance w 2003 roku, opowiedzianą w książce „The Stars of Sidi Moumen” autorstwa marokańskiej powieściopisarki i malarki Mahi Binebine. Nazwa odnosi się do tych, którzy poświęcili się dla Allaha. Wierzą oni, że gdy umrą, jeśli będą wierni, trafią do raju. Będą otoczeni pięknymi hurysami, galopującymi jak konie.
Powieść Binebine opiera się na mrożących krew w żyłach prawdziwych wydarzeniach. Opisuje trudną rzeczywistość dzieci mieszkających w slumsach o nazwie Sidi Moumen w Maroku. Urodziły się w rozbitych rodzinach i są świadomie tego, że nigdy nie będą miały przyszłości, której tak naprawdę pragną. Jedyne, na co mogą mieć nadzieję, podobnie jak ich dziadkowie i ojcowie, to nędza i hańba.
Marzą o byciu znanymi piłkarzami i ćwiczą codziennie w swojej okolicy, aby urzeczywistnić to marzenie. Wiele z nich ma wprawę w piłce nożnej, a także potrafi wiele innych rzeczy. Ale nigdy nie osiągną swoich marzeń. Wiedzą, że to się nigdy nie wydarzy, ponieważ najpierw musiałyby dostać szansę.
Dziecko potrzebuje nadziei
Jak myślisz, co dzieje się z poczuciem własnej wartości dziecka pozbawionego nadziei? Zostaje zniszczone. Odbiera wszelkie powody, by wstawać rano. Wiedzą, że jedyne na co mogą mieć nadzieję, to sprzedaż pomarańczy na ulicy i modlenie się o posiadanie wystarczającej ilości jedzenia.
Kiedy główni bohaterowie są na dnie, zaczynają dostrzegać nadzieję na przyszłość. W końcu ktoś nadaje sens ich życiu. Radykalny imam dżihadystów, przyjazny i ciepły, daje im szansę wyjścia z biedy, a przynajmniej pokazuje im, że szansa leży w ich zasięgu. Obiecuje wszystko, o czym marzyli, dzięki pięknym słowom, które podnoszą poczucie własnej wartości. On także gwarantuje raj, ze wszystkim, co mu towarzyszy. Przekonuje ich, że mogą być przydatni i zrobić coś ważnego, że cele uświęcają środki.
I tu pojawia się paradoks – aby ich życie miało jakiekolwiek znaczenie, musi się skończyć.
Czy dają się ponieść jego pustym obietnicom, ponieważ nie są inteligentni? Nie, to nie tak. Gdyby zdobyli wykształcenie, zaszliby daleko. Problem polega jednak na tym, że tego nie zrobili i przez całe życie ich potrzeby nic nie znaczyły dla ludzi będących u władzy.
Kiedy człowiek czuje się tak zdesperowany, przylgnie do czegokolwiek, nawet jeśli proponowana przez imama ucieczka ma taki sam efekt końcowy. Imam uwodzi dzieci, aby targały się na własne życie i siały ziarno przerażenia.
Terroryzm – jaki jest najlepszy sposób na walkę z nim?
Oczywiste jest, że rozwiązaniem barbarzyńskich aktów terroryzmu, które mają miejsce zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie, jest promowanie włączenia tych dzieci do społeczności, która udzieli im wsparcia; zainwestuje czas, wysiłek i pieniądze w ich edukację, aby nie odczuwały takiej desperacji i nie stawały się łatwym łupem dla ludzi takich jak imam.
Długoterminowym rozwiązaniem problemu terroryzmu nie jest wzmocnienie bezpieczeństwa na niektórych obszarach i ignorowanie źródła problemu. Im bardziej staramy się zwiększać bezpieczeństwo, tym więcej problemów się pojawi. To właśnie ułatwia radykalistom przekonywanie dzieci, że są w stanie wojny, że nie mają innego wyjścia niż walczyć, że jedynym aktem odwagi, jaki mogą osiągnąć, jest zakończenie własnego życia, aby mogli zgładzić swoich wrogów.
Musimy zająć się podstawową przyczyną: brakiem szans, przed którymi stoją. W ten sposób znacznie trudniej będzie przeprowadzić tego typu ekstremistyczne rekrutacje. Zapewnijmy i ułatwmy edukację, otwórzmy okienko możliwości, zamiast zamknąć rolety i zablokować to, co ma do zaoferowania światełko w tunelu. To da im siłę do powiedzenia “nie”.
Jeśli będą czuły się usatysfakcjonowanie i zadowolone ze swojego życia, nie będą musiały czekać, aż ktoś da im poczucie bezpieczeństwa.
Zastanów się – ile razy byłeś tak przygnębiony, że uległeś emocjom i podjąłeś najgorszą możliwą decyzję? Gdybyśmy wszyscy mogli postawić się na miejscu dzieci, które oceniamy tak niesprawiedliwie, bylibyśmy bliżej znalezienia rozwiązania.
Uwaga redaktora: Pamiętaj, że wiele badań psychologicznych wykazało, że okoliczności mają ogromną władzę nad Twoimi działaniami. Niewinni uczniowie mogą stać się tyranami, jak w niesławnym eksperymencie więziennym Stanforda Milgrama.
Celem tego artykułu jest wzbudzenie refleksji nad wiadomościami “oko za oko”, które krążą ostatnio w Internecie. Są zrozumiałe na skutek emocji, jakie budzi dane wydarzenie terrorystyczne, ale nie zapewniają żadnego możliwego rozwiązania, które ostatecznie zlikwidowałoby te ataki.