Jest ogromnie ważne, aby mieć kogoś, kto przerwie naszą samotność. Kogoś, kto będzie w pobliżu, gdy wszystko zacznie się walić. Kiedy ciężar życia miażdży nasze plecy i sprawia, że czujemy się mali.
W tych momentach, kiedy jesteśmy gotowi zawrzeć pakt z diabłem, aby uciec od uczucia beznadziejności. Kiedy jesteśmy przekonani, że nikt nie jest bardziej nieszczęśliwy niż my. Kiedy dopada nas samotność.
Jesteśmy zwykłymi śmiertelnikami, bardziej śmiertelni niż kiedykolwiek. Nie chodzi o to, żeby ktoś wyciągnął nas na powierzchnię. Potrzebujemy tylko mieć w pobliżu kogoś, kto przerwie nasze upadanie w otchłań. Kogoś, kto ofiaruje nam swój czas i powie: „Jestem cały dla Ciebie. Masz do dyspozycji moje wszystkie zmysły. Mój dotyk, by móc Cię przytulić, moje uszy do słuchania, moje usta do zaoferowania słów pocieszenia, moją duszę, która podąży razem z Twoją”.
Samotność, której nikt nie chce
Są trzy rodzaje samotności, których ludzie nie szukają. Pierwszy znamy chyba wszyscy. To uczucie, które pojawia się, gdy jesteśmy otoczeni przez ludzi, ale nie czujemy się z nimi związani. Podobnie jak nie czujemy się związani z powietrzem, które bawi się naszymi włosami czy słońcem, które ogrzewa naszą twarz.
Nasz wewnętrzny niepokój sprawia, że czujemy się wyjątkowi i samotni. Jak człowiek na uboczu.
Ta samotność zazwyczaj znika, gdy tłumy się rozchodzą i zostają z nami tylko bliscy nam ludzie. Kiedy impreza się skończy, nadchodzi czas, aby posprzątać. Czas, by ułożyć szklanki, zjeść ostatnie kawałki jedzenia i wyrzucić puste butelki. Kiedy muzyka ciche, uświadamiasz sobie, jak bardzo brakowało Ci nie mających znaczenia wibracji. Pustki.
Samotność pierwszego, ostatniego i samotnika
Drugi rodzaj samotności dotyczy osób, które czują się pierwsze lub ostatnie. To osoby, które pracują nad projektem pociągającym za sobą długą, krętą podróż. Podróż bez szczegółowej mapy. Ta samotność czyni ludzi wspaniałymi i silnymi.
Ten rodzaj samotności sprawdza nasze granice. Chodzi o robienie czegoś, mimo że nie mamy najmniejszego pojęcia jak to zrobić. Choć niepokojące, te doświadczenia mają ogromne znaczenie.
Ta samotność jest bardziej pozytywna. Pozostawia smak wolności na ustach. Pozostawia uczucie „Idź naprzód!”.
W takich sytuacjach musimy być przyjaciółmi sami dla siebie. Tworzymy ścieżkę dla innych, sami ruszając naprzód. Być może inni podążali podobnymi ścieżkami, ale nie możemy otrząsnąć się z poczucia, że nikt nas nie rozumie. W końcu nie przeżyli naszego życia. Nie przeszli naszej wyjątkowej ścieżki.
Najgorsza samotność
Ostatni rodzaj samotności jest najgorszy. To samotność, w której rozglądamy się, ale nikogo nie widzimy. Czujemy się tak, jakby ludzie byli w oddali, nawet gdy robimy krok do przodu, by do nich dołączyć.
Chcemy myśleć, że ostatecznie wynurzymy się z tej ciemnej wody i wszystko będzie jak przedtem. Podobnie jak wtedy, gdy pływaliśmy jako dzieci, wynurzymy się na powierzchnię, a łaska da nam oddech.
Jednak teraz nie tylko Twoje płuca płoną… Zastanawiasz się, czy naprawdę chcesz wrócić na powierzchnię. Teraz jest inaczej. Czujesz, że nikt nie będzie za Tobą tęsknił.
Wydaje się, że nic już nie ma. Mimo że otwierasz oczy nie widzisz światła. Tylko cienie, coraz mniejsze, tych, którzy pływają nad Tobą, gdy toniesz. Czujesz, że jesteś coraz głębiej i głębiej, Twoje okrzyki przestają być niesłyszalne dla osób nad Tobą. Zaczynasz myśleć, że ucieczka jest niemożliwa. Zaciskasz palce, próbując łapać wodę, ale przepływa Ci ona przez palce.
Czasami ktoś Cię spowalnia, łapie na chwilę i wtedy odzyskujesz wiarę. Czujesz się głupio, że odległość między Tobą a innymi wydawała Ci się tak duża. Niektórzy będą się troszczyć o to, by powstrzymać Cię przed upadkiem. Inni zatrzymają Cię tylko na chwilę.
Nie musisz samotnie przechodzić przez depresję. Jeśli masz myśli samobójcze, porozmawiaj z kimś od razu.