Mało kto czyta to, co udostępniasz w mediach społecznościowych

Czy jesteś osobą popularną w mediach społecznościowych? A czy sam jesteś aktywnym użytkownikiem?
Mało kto czyta to, co udostępniasz w mediach społecznościowych
Valeria Sabater

Napisane i zweryfikowane przez psycholog Valeria Sabater.

Ostatnia aktualizacja: 08 lutego, 2023

Mówi się, że żyjemy w czasach clickbaitów i sensacyjnych wiadomości, które konsumujemy niemal kompulsywnie. Jednak nie jest to do końca prawdą. Czytanie treści udostępnianych przez innych z pewnością nie jest najważniejszą czynnością, jaką wykonujemy każdego dnia. Co więcej, badania wykazują, że mało kto sprawdza to, co udostępniasz w mediach społecznościowych.

Udostępnianie to słowo pełne pozytywnych uczuć i intencji. Oznacza wspólne cieszenie się czymś i dawanie innym tego, co należy do nas, z korzyścią dla obu stron. Jednak w cyfrowym wszechświecie akt dzielenia się może być jak jabłko, które zła Królowa ofiarowała Królewnie Śnieżce. To zatruty prezent.

Wynika to z faktu, że to, co otrzymujesz od stron trzecich, nie zawsze jest przydatną informacją. Co więcej, często nie jest to prawdą i może być lekceważące. Wiele osób naciska ikonę Instagrama czy Twittera z czystej bezwładności lub z powodu pewnych nieświadomych potrzeb. Według badań przeprowadzonych przez Columbia University (USA), sześć na dziesięć osób nie czyta tego, co udostępniasz w mediach społecznościowych.

Dzielimy się informacjami, ponieważ dzięki temu wydajemy się mądrzejsi i lepiej zorientowani w tym, co dzieje się na świecie.

mężczyzna z telefonem
Naciśnięcie przycisku udostępniania jest nieświadomym impulsem dla wielu użytkowników mediów społecznościowych.

Dlaczego mało kto czyta to, co udostępniasz w mediach społecznościowych

Ile razy otrzymałeś fałszywe informacje, przesłane przez Twoich bliższych i dalszych znajomych za pośrednictwem mediów społecznościowych lub WhatsApp? Ile razy sam udostępniałeś linki do artykułów lub wiadomości, których nawet nie czytałeś? Niewątpliwie największym wirusem dzisiejszego świata jest tendencja do wysyłania na masową skalę niezweryfikowanych danych.

Jeden z takich przykładów miał miejsce w 2018 roku. Serwis Science Post opublikował artykuł z następującym nagłówkiem: „70 procent użytkowników Facebooka przed skomentowaniem czyta tylko tytuły artykułów naukowych”. Ten artykuł był udostępniany tysiące razy. Jednak prawie nikt nie otworzył linku, aby odkryć, że tekst był prostym Lorem ipsum. Innymi słowy, całkowicie niepowiązanym i pozbawionym znaczenia ciągiem słów.

To pokazuje, że mało kto czyta to, co udostępnia się w mediach społecznościowych. To dlatego, że jesteśmy zdominowani przez społeczeństwo, które cechuje bezpośredniość i niecierpliwość poznawcza. Rządzi nami wpływ, jaki może wywołać nagłówek, do tego stopnia, że całkowicie bezpodstawne fakty stają się globalne. Niedawne badanie dostarczyło więcej informacji na ten temat i zasugerowało, że za tego rodzaju zachowaniami leżą głębsze potrzeby.

Dzielenie się wiadomościami jest łatwiejsze i szybsze niż ich czytanie.

Wiedza subiektywna a zespół Dunninga-Krugera

Powyższe badanie zostało przeprowadzone przez University of Texas (USA). Wyjaśnia, że udostępnianie informacji zwiększa postrzeganie przez użytkowników ich wiedzy. Nie ma najmniejszego znaczenia, że nie znają fizyki kwantowej ani mikrobiologii. Sam fakt udostępnienia artykułu na te tematy podnosi ich samoocenę w kwestii opanowania tematu.

Dlatego udostępnianie tego rodzaju treści na swojej tablicy w mediach społecznościowych lub w grupie WhatsApp jest jak mówienie innym, że posiadasz pewną wiedzę, której w rzeczywistości nie masz. Oznacza to, że wpadłeś w odwieczną stronniczość efektu Dunninga-Krugera.

Innymi słowy, sam fakt wysyłania i publikowania pewnych wiadomości, artykułów lub konkretnych danych powoduje, że część populacji przecenia swoje możliwości i umiejętności. To właśnie kryje się za tym, że na Twitterze jest wielu ludzi, którzy wydają się być ekspertami od konfliktów wojennych, kryzysów gospodarczych i infekcji wirusowych.

Nie ma czasu na czytanie, udostępnianie jest lepsze

Wszyscy żyjemy w środowisku, które popycha i ciągnie nas we wszystkich kierunkach i wymaga, abyśmy przechodzili do nowych zadań bez kończenia poprzednich. Normą jest natychmiastowość, a jej konsekwencją jest postępująca niezdolność do skupienia uwagi. W życiu codziennym otrzymujesz wiele informacji i niekończące się powiadomienia. Jednak zamiast kontrolować i ograniczać to, co otrzymujesz, masz tendencję do puszczania ich dalej.

Wszyscy staliśmy się niecierpliwi poznawczo. Jesteśmy istotami o skrajnie zubożałej zdolności przetwarzania informacji. Nie dość, że nie mamy na to czasu, to jeszcze nie mamy chęci. Często zdarza się, że dajemy się ponieść wzrostowi dopaminy, który pojawia się po obejrzeniu sensacyjnego nagłówka i natychmiastowym udostępnieniu go. Nie ma czasu na czytanie, ponieważ udostępnianie jest przyjemniejsze.

Ponadto fakt udostępniania generuje interakcje, a także kontrowersje. Natychmiast otrzymujesz polubienie, po którym następuje seria zabawnych wiadomości. Może się okazać, że jest to bardziej wzbogacające niż czytanie danego artykułu. W efekcie nie masz motywacji, ponieważ wymaga to czasu, zdolności refleksyjnej i krytycznego zmysłu.

Wiele wiadomości, które są udostępniane globalnie, nie jest nawet czytanych.

Kobieta patrząca na swój telefon
Wszystkie informacje ze świata cyfrowego należy przeanalizować i zestawić przed udostępnieniem.

Informacje nie powinny być „konsumowane” i powinny być użyteczne

Wszyscy staliśmy się emocjonalnymi konsumentami treści. Nagradzamy lajki i udostępniamy tylko takie informacje, które wywołują sensację i emocje. Im krócej, tym lepiej. Dlatego nasza uwaga prawie zawsze skupia się na nagłówkach. Media o tym wiedzą i nie wahają się tworzyć najbardziej sensacyjnych historii.

Należy jednak mieć jasność co do jednego aspektu. Informacja powinna wzbogacać i odżywiać, a nie truć. Jeśli mało kto czyta to, co udostępniasz w mediach społecznościowych, unikaj bycia posiadaczem toksycznego jabłka, które zawiera fałszywe informacje. Każdy z nas jednak w pewnym momencie dał się ponieść tego rodzaju impulsowi.

Jeśli chcesz wyglądać na bardziej oświeconego i kompetentnego w jakimś temacie, jedynym sposobem na osiągnięcie tego jest czytanie. To może być lekarstwem na wszystkie bolączki i ignorancję. Spróbuj też krytycznie przeanalizować docierające do Ciebie informacje. Te dwa działania to najlepsze antidotum w dzisiejszym cyfrowym świecie, w którym zbyt łatwo jest upić się toksycznymi treściami.


Wszystkie cytowane źródła zostały gruntownie przeanalizowane przez nasz zespół w celu zapewnienia ich jakości, wiarygodności, aktualności i ważności. Bibliografia tego artykułu została uznana za wiarygodną i dokładną pod względem naukowym lub akademickim.


    • Gabielkov, M., Ramachandran, A., Chaintreau, A., & Legout, A. (2016). Social clicks: What and who gets read on Twitter?. ACM SIGMETRICS / IFIP Performance 2016. Antibes Juan-les-Pins, France. ffhal-01281190f. https://hal.inria.fr/hal-01281190/document
    • Ward, A. F., Zheng, J., & Broniarczyk, S. M. (2022). I share, therefore I know? Sharing online content‐even without reading it‐inflates subjective knowledge. Journal of Consumer Psychologyhttps://doi.org/10.1002/jcpy.1321

Ten tekst jest oferowany wyłącznie w celach informacyjnych i nie zastępuje konsultacji z profesjonalistą. W przypadku wątpliwości skonsultuj się ze swoim specjalistą.