Kochać bez zaborczości to kochać dojrzale

Kochać bez zaborczości to kochać dojrzale
Valeria Sabater

Napisane i zweryfikowane przez psycholog Valeria Sabater.

Ostatnia aktualizacja: 10 grudnia, 2021

Kochać bez zaborczości, bez uzależnienia emocjonalnego i zazdrości to kochać ale nie potrzebować. To ofiarować siebie drugiemu człowiekowi stale aby uczestniczyć we wspólnym projekcie gdzie nie ma przegranych, gdzie nie ignoruje się cudzej tożsamości i nie ma miejsca na narcyzm. Brzmi wspaniale, prawda?

Związek taki jest możliwy o ile pamiętamy o pewnych zasadach i szanujemy pewne nieprzekraczalne granice. Nie liczy się w nich jak bardzo ktoś nas kocha, tylko raczej w jaki sposób to robi. Kochać bez zaborczości bowiem to prawdziwa sztuka.

Zanim jednak zgłębimy ten temat, warto poruszyć kwestię przywiązania. Z etologicznego punktu widzenia nie ma nic ważniejszego w życiu noworodka niż ta silna więź nacechowana intensywnymi uczuciami. Jest to intensywne połączenie niezbędne w naszym rozwoju, zapewniające nam również zdrowe tworzenie naszej osobowości.

“Stworzyć związek oparty na zależności to oddać swoją duszę w zamian za uzyskanie fałszywej przyjemności i złudnego poczucia bezpieczeństwa.”

-Walter Riso-

Z punktu widzenia związków uczuciowych, przywiązanie nabiera zupełnie innego znaczenia. Oczywiście, każdy z nas potrzebuje poczucia bezpieczeństwa wynikającego z faktu, że jest ktoś, kto się o nas troszczy. Chcemy być kochani, mieć uczucie wzajemności i zobowiązań wynikających z bycia w związku z drugim człowiekiem. Okazuje się jednak, że czasami takie zachowanie staje się podstawą dla uczucia niepewności oraz lęków.

Budowanie związku opartego na zależności – wręcz uzależnieniu – przypomina więź jaką dziecko ma ze swoimi rodzicami: potrzebuje ich by czuć się bezpiecznie, by się żywić i odnaleźć swoje miejsce w świecie. Ten rodzaj miłości depersonalizuje, ograbia nas z naszego własnego ja. Istnieje tam przestrzeń jedynie na potrzeby, lęki i zależność…

Niebieska kobieta i motyl

Kochać bez zaborczości: zadanie obowiązkowe

Przyznajmy to szczerze: nie jest łatwo kochać bez zaborczości. Dzieje się tak, ponieważ większość z nas jest przyzwyczajona do tego, by kochać warunkowo. Chcemy miłości skrojonej dokładnie na miarę naszych potrzeb. Miłości, która wypełni naszą pustkę i odpędzi od nas cień samotności lecząc w nas wszystkie połamane części naszego serca. Co więcej, oczekujemy, że miłość ta doda nam skrzydeł, dzięki którym wzniesiemy się na emocjonalne wyżyny. Wszyscy tego pragniemy zapominając przy tym o czymś bardzo ważnym: trzeba zacząć od siebie samego.

Nikt nie ma obowiązku nas ratować, odbudowywać naszego wnętrza bądź czynić z nas człowieka, którym zawsze chcieliśmy się stać. Odpowiedzialność jest tylko i wyłącznie nasza. Okazuje się jednak, że przyzwyczailiśmy się do angażowania się w związek z nadzieją, że sprawi on iż będziemy kompletni, pełni, zrealizujemy się i zaspokoimy wszystkie nasze potrzeby. Jakie jest wyjaśnienie tego zjawiska? Skąd bierze się ten mechanizm? Otóż wina tkwi w społeczeństwie, które wszczepiło nam tego rodzaju zachowania.

Już od najmłodszych lat nasza kultura wszczepia nam ideę, że “szczęście” jest synonimem posiadania przedmiotów. To z kolei jedynie zwiększa w nas uczucie niepokoju emocjonalnego – pojawia się stałe uczucie, “że czegoś” nam brakuje. Sprawia to, że nasze poszukiwanie zadowolenia i uczucia spełnienia skupia się na tym, by nabywać i kumulować dobra materialne.

Robimy to oczekując, że dzięki nim poczujemy się lepiej. Rozwijamy z przedmiotami obsesyjną więź nadając im znaczenie i błędnie sądząc, że w ten sposób nasze życie nabierze głębszego sensu. Nic bardziej mylnego…

Łańcuchy na rękach

Ten rodzaj przywiązania niszczy i psuje nas od wewnątrz. Sprawia, że stajemy się niewolnikami naszych rzekomych potrzeb. Zaczynamy zwracać większą uwagę na przedmioty niż na osoby. Nie jest to jednak pierwotna potrzeba, a raczej społeczny i emocjonalny przymus kierowany ślepym mechanizmem. Jedyne, co w ten sposób uzyskujemy to cierpienie i lęk przed brakiem w każdym tego słowa znaczeniu.

Czy naprawdę warto tak żyć? Oczywiście, że nie. Jeżeli sobie to uświadomimy, nie tylko zaczniemy tworzyć zdrowsze więzi międzyludzkie ale wszystkie pozostałe aspekty naszego życia również staną się szczęśliwsze i pełniejsze.

Kochać bez zaborczości, bez niepokoju – jak to zrobić?

Kochać zdrowo i nie na bazie potrzeb to obdarzyć drugą osobę uczuciem na bazie tego, kim jest a nie kim chcielibyśmy, żeby był. To kochać kogoś tak jak kochamy słońce, księżyc i gwiazdy. Nie możemy ich kochać, bo do nas należą – bo przecież tak nie jest.

Odczuwamy natomiast wdzięczność za to, że istnieją i oświetlają nas swoim blaskiem, napełniając każdy dzień inspiracją i towarzysząc nam dokądkolwiek się udajemy. Fakt, że nie możemy uznać ich za naszą własność nie oznacza wcale, że nasza miłość jest mniej intensywna…

Przyjrzyjmy się kilku wskazówkom, które pomogą nam kochać bez zaborczości i zbudować związek wolny od uzależnienia.

Określ się i zacznij od siebie

  • Określ się jako osoba wolna uczuciowo. Zrozum, że nie potrzebujesz nikogo aby być szczęśliwym. Szczęście powinno rodzić się w naszym wnętrzu podczas gdy jesteśmy wolni i budować się na bazie samorealizacji. Najpierw my sami powinniśmy uważać siebie za osobę cenną i wyposażoną w godność osobistą.
  • Uznaj, że jesteś wolny od przymusowego przywiązania. Uwolnij się od lęku przed osamotnieniem i od tego ciągłego strachu, że ktoś Cię porzuci. Raz na zawsze pozbądź się tego niezdrowego przywiązania i ideałów, schematów, fałszywych wyobrażeń na temat związków, jakie wszczepiło Ci społeczeństwo… Bądź zdolny ofiarować siebie komuś w sposób nacechowany wolnością a nie jedynie po to, by wyeliminować samotność i załatać wewnętrzną pustkę.

Kochać bez zaborczości, bez konieczności ale z rozmachem

  • Pamiętaj, że toksyczna, zatruta miłość nie polega jedynie na tym, że obsesyjnie potrzebujemy drugiego człowieka lub chcemy stać się nieodłączną częścią jego życia. Polega ona również na braku umiejętności rozstania się i położenia kresu związkowi gdy staje się on dla nas szkodliwy.
  • Kochać bez zaborczości to rozumieć, że “Miłość bez granic” oznacza cierpienie, depresję, zazdrość, brak kontroli emocjonalnej, niskie poczucie własnej wartości oraz wszelkiego rodzaju uzależnienia emocjonalne.
  • Kochać zdrowo to inwestować we własny rozwój osobisty oraz wspomagać w tym swojego partnera. Kochać bez zaborczości to pozostawiać drugiemu człowiekowi przestrzeń, to być i pozwolić istnieć partnerowi – wszystko to przyczynia się do wzbogacenia związku.
Lot balonem w kształcie serca

Dlatego właśnie powinniśmy być zdolni do budowania związków opartych na wymianie i wzajemności. Związków dalekich od niepokoju, zaborczości i poczucia niepewności. Mamy na myśli więzi międzyludzkie, w których nie ma obsesyjnych potrzeb, jest natomiast siła i miejsce na szczodrość.

Powstają one dzięki zaufaniu i współpracy dwojga ludzi, którzy mówią: “Daję Ci wolność, bo wiem, że jestem przez Ciebie kochany. Ufam człowiekowi, który postanowił ze mną być, bo kocha mnie za to, kim jestem i nie jest ze mną tylko po to, żeby odsunąć od siebie demona samotności…”


Ten tekst jest oferowany wyłącznie w celach informacyjnych i nie zastępuje konsultacji z profesjonalistą. W przypadku wątpliwości skonsultuj się ze swoim specjalistą.