Depresyjna miłość to określenie relacji rodzącej się, gdy jedno lub oboje partnerów cierpi na zdiagnozowaną depresję lub niektóre jej objawy. W takich warunkach zarówno samo uczucie jak i więź nabierają specyficznego charakteru.
Trudno o tym mówić, bo trzeba by zacząć od zadania pytania, czy można nazywać miłością uczucie pojawiające się podczas depresji. Zwykle odpowiedź brzmi “nie” lub przynajmniej nie jest to zdrowa miłość. By kochać i być kochanym potrzeba pewnej wyjściowej równowagi.
Fakt, że depresyjna miłość ma inny charakter nie oznacza, że jest ona mniej intensywna. Bywa zupełnie odwrotnie – uczucie osiąga wysoki stopień intensywności. Wydaje się być rozwiązaniem wszelkich problemów, ale za rogiem czyhają komplikacje.
“Pokora jest ceną wyjścia z depresji”.
Depresja jak drzazga w miłości
W depresji ogarnia nas poczucie samotności i braku. Niezależnie od tego, jak widzą to psychiatrzy, rzeczonym brakiem jest deficyt miłości. Do siebie samego, do życia, do bliskich, do pracy itp.
Opuszczając świat symboliczny i przenosząc się do realnego zdajemy sobie sprawę, że miłość powoduje zmiany w chemii mózgu. Zakochanie przekłada się na objawy fizjologiczne i wyładowanie neuroprzekaźników, co daje poczucie dobrostanu.
Tu pojawia się jednak problem: z punktu widzenia chemicznego, miłość mogłaby być lekiem na depresję. Symbolicznie wypełnia też pustkę. Pozornie więc miłość jest w stanie rozwiązać wszelkie problemy.
Depresyjna miłość
Depresyjna miłość to uczucie rodzące się u osoby doświadczającej afektywnego braku lub zaburzeń równowagi biochemicznej w mózgu. Na pierwszym etapie zakochanie uruchamia koktajl neuroprzekaźników, co daje subiektywne odczucie upragnionego poczucia spełnienia.
Jednak miłość to sprawa między dwojgiem ludzi. Druga osoba może stać się narzędziem do poprawy humoru dla partnera pogrążonego w depresji. Miłość nie powinna być egoistyczna. Dlatego też po pierwszym etapie pojawia się kolejny, mniej harmonijny.
Prędzej czy później druga osoba przestaje zapewniać poczucie komfortu i równowagi. Miłość to nie rzecz i nie lek – z czasem zaczyna ukazywać również swoje trudniejsze strony. Dla osoby pogrążonej w depresji staje się to nie do przeskoczenia, a związek zaczyna generować złe samopoczucie.
Czego brakuje w tym równaniu?
W depresyjnej miłości brakuje właśnie prawdziwej miłości. Chodzi bowiem nie tylko o bycie kochanym, ale też o kochanie drugiej osoby. Do tego dochodzi ryzyko doświadczenia porzucenia. Bez miłości własnej niesamowicie trudno sobie z tym poradzić.
Konieczna jest indywidualna analiza własnej sytuacji zanim przejdzie się do bliskości z drugim człowiekiem. Osoba pogrążona w depresji może wyobrażać sobie, że drugi człowiek ją wybawi lub uratuje.
To złudzenie, które grozi niechybnym rozczarowaniem. Może to na dłuższą metę dodatkowo pogłębić depresję. Koniec związku jawić się będzie jako katastrofa i dowód na to, że nie ma nadziei.
Depresyjna miłość nie działa na dłuższą metę. Jeśli para idzie przez depresję, jedno z partnerów wchodzi w rolę wybawcy, co z góry skazane jest na porażkę.
Nie trzeba być doskonałym, by doświadczyć prawdziwej miłości, ale owszem konieczne jest pielęgnowanie więzi motywowane czymś innym niż jedynie poczucie braku lub własne potrzeby.
Bibliografia
Wszystkie cytowane źródła zostały dokładnie sprawdzone przez nasz zespół, aby zapewnić ich jakość, wiarygodność, trafność i ważność. Bibliografia tego artykułu została uznana za wiarygodną i posiadającą dokładność naukową lub akademicką.
Bertholet, R. (2012). La depresión, una lectura desde el psicoanálisis. In IV Congreso Internacional de Investigación y Práctica Profesional en Psicología XIX Jornadas de Investigación VIII Encuentro de Investigadores en Psicología del MERCOSUR. Facultad de Psicología-Universidad de Buenos Aires.