Trzy lata temu moje życie wyglądało zupełnie inaczej. Codziennie o ósmej rano jechałam samochodem do pracy w firmie zajmującej się zasobami ludzkimi. Każdego popołudnia o 17:30 kończyłam pracę i wracałam do domu. Pierwsze dwa lata były w porządku. Lubiłam to, czym się zajmowałam i czułam się naprawdę zmotywowana. Jednak przez ostatnie dziesięć miesięcy chciałam po prostu zniknąć. Ostatecznie zostałam zwolniona z powodu depresji. Wróćmy jednak do początków tej historii.
Tak bardzo chciałam zniknąć, że raz nawet to zrobiłam. Po dość gorącej kłótni z kilkoma współpracownikami w biurze wsiadłam do samochodu i zaczęłam jechać bez celu. Po godzinie zatrzymałam się na stacji benzynowej. Nie wiedziałam nawet, gdzie jestem. Musiałam zadzwonić do mojego partnera, aby mnie odebrał, ponieważ nie czułam się na siłach, by ponownie usiąść za kierownicą.
Po tym incydencie lekarz skierował mnie do psychiatry. Usłyszałam, że przeżyłam epizod dysocjacyjny i cierpię na lęki i depresję. Specjalista dał mi leki i zalecił zwolnienie chorobowe z pracy, na które się jednak nie zdecydowałam. Mój egoizm mnie powstrzymał. Czułam jednak, że nie minie dużo czasu, zanim całkowicie się załamię.
Doznałam mobbingu ze strony moich kolegów z pracy. To obudziło traumę, którą przeżyłam w dzieciństwie z powodu złego traktowania przez mojego ojca.
Zostałam zwolniona z powodu depresji
Wiem, że moja historia nie jest niczym niezwykłym i że wiele osób miało podobne doświadczenia. Dlatego właśnie uważam, że tak ważne jest, aby o tym mówić, ponieważ może to pomóc innym. Od mojego doświadczenia minęły trzy lata i dopiero teraz czuję, że mogę do tego wrócić i szczegółowo o tym opowiedzieć.
Pracowałam w dziale HR dużej korporacji. Praca była stresująca, ale spędziłam tam prawie osiem lat i rozumiałam dynamikę oraz wymagania, jakie panowały w firmie. Odpowiadałam za rekrutację personelu, szkolenia, płace i tego typu rzeczy.
Byłam dobra w swojej pracy. Nie radziłam sobie jednak zbyt dobrze z wewnętrznymi sporami i mobbingiem ze strony współpracowników. Nie potrafię powiedzieć, dlaczego w ogóle doszło do mobbingu. Mógł on być spowodowane tym, że zwróciłam uwagę na rasistowskie i nieludzkie zachowanie kolegi podczas procesu selekcji. Potem nie tylko stałam się jego wrogiem, ale zmobilizował przeciwko mnie innych kolegów z wydziału. Od tego tak naprawdę zaczęły się moje problemy.
Kiedyś, kiedy byłam na zwolnieniu lekarskim, koledzy widzieli mnie na zakupach. Mówili, że jeśli mogę wyjść z domu i iść na zakupy, to znaczy, że wszystko w porządku, a mój stan to farsa.
Proszenie o wsparcie i zgłaszanie zastraszania nie pomogło
Kiedy zaczęło się nękanie i zastraszanie, zgłosiłam to do sanepidu. Jednak moje skargi pozostały bez odpowiedzi, ponieważ BHP zostało włączone do działu HR i kierowane przez jednego z tych kolegów, który mnie ignorował.
Rozmawiałam z dyrektorem i moim menadżerem. Poproszono mnie o sporządzenie raportu, ale najwyraźniej nic to nie dało. W tym momencie pojawił się u mnie niepokój, nieprzespane noce, nadmierna czujność i panika. Każdego ranka, kiedy musiałam iść do pracy, wymiotowałam, przez co zawsze się spóźniałam.
Pamięć o traumie z przeszłości
Czy kiedykolwiek szedłeś po zamarzniętym jeziorze i czułeś, jak lód chrzęści pod Twoimi stopami? Tak właśnie się czułam. Miałam wrażenie, że w każdej chwili wszystko się pode mną zawali i w końcu utonę. Zastraszanie sprawiło, że budziłam się w nocy i przypominałam sobie te dni z dzieciństwa, kiedy mój ojciec krytykował mnie, krzyczał na mnie i znęcał się fizycznie.
To doświadczenie trwało do 5 roku życia, kiedy to moja mama się z nim rozstała i zamieszkałyśmy z babcią. Myślałam, że zapomniałam o tym doświadczeniu, że wróciłam do normalności i całkowicie je przezwyciężyłam. Jednak nadal tam było, jak źle zrośnięta i wciąż bolesna blizna.
Nie bardzo wiedząc, dlaczego, zaczęłam doświadczać retrospekcji z mojej przeszłości. Stres stał się nie do zniesienia. Pewnego dnia musiałam dzwonić popogotowie, bo myślałam, że mam zawał. To był atak lęku, pierwszy z wielu.
W międzyczasie miałam opisane wcześniej doświadczenie dysocjacyjne podczas jazdy samochodem. Potem, tuż przed Wielkanocą, kolega z pracy próbował dotknąć moich piersi. Inni stali obok, robiąc zdjęcia i śmiejąc się. Dzień później poprosiłam o zwolnienie lekarskie.
Sytuacje molestowania w środowisku pracy powinny być lepiej rozpatrywane. Posiadanie wyspecjalizowanych działów w firmach może pomóc w zapobieganiu i rozwiązywaniu tych niszczycielskich doświadczeń.
Nie wierzyli mi
Choroby psychiczne nie są widoczne. Nie pojawiają się na zdjęciu rentgenowskim ani badaniu krwi. Problem z depresją polega na tym, że nikt nie wie, kiedy chory poczuje się gotowy do powrotu do pracy. W moim przypadku zostałam do tego przymuszona. Po dwóch tygodniach szef wysłał mi wiadomość z informacją, kiedy powinnam wrócić i zaczął przydzielać mi zadania.
Pewnego razu wpadłam na kolegę z pracy w supermarkecie. Jak się później okazało, stało się to tematem rozmowy na prywatnej grupie WhatsApp działu HR. Byłam na niej zablokowana, ale inny znajomy powiedział mi, co o mnie pisano.
„Jeśli idzie na zakupy i prowadzi samochód, jasne jest, że może wstać z łóżka i że nic jej nie jest. Chce tylko odebrać zasiłek chorobowy za nic nierobienie”. Społeczeństwo nadal uważa, że depresja oznacza niemożność wstania z łóżka i przebywanie w ciemności przez cały dzień, bez ruchu. Niektórzy nie zdają sobie sprawy, że stres psychiczny nie powstrzymuje chorego przed poruszaniem się, ubieraniem, jedzeniem, a nawet śmiechem. Ale robienie tych rzeczy nie oznacza, że wszystko jest w porządku.
Moje zwolnienie było zarówno niesprawiedliwością, jak i ulgą
Dwa miesiące po zwolnieniu lekarskim z powodu depresji zostałam zwolniona. Jako powód nie podano mojej tymczasowej choroby. Oczywiście byłoby to zupełnie niestosowne. Usprawiedliwieniem podanym przez firmę była moja słaba wydajność. Ciągle się spóźniałam, nie realizowałam postawionych sobie celów, nie wiedziałam, jak stworzyć zespół z kolegami i byłam permanentnie rozkojarzona.
Co gorsza, zwolnienie prawie stało się postępowaniem dyscyplinarnym. Obwiniano mnie za moje zachowanie przed zwolnieniem lekarskim, jakby to było moje dobrowolne działanie, a nie efekt problemów psychicznych, a przede wszystkim mobbingu.
Po otrzymaniu tych informacji mój partner myślał o rozmowie ze związkiem zawodowym i poproszeniu o wsparcie prawne. Nalegał, abym postawiła się w tej sytuacji, poprosiła o sprawiedliwe traktowanie i powrót do pracy. Jednak ostatnią rzeczą, jakiej chciałam, była praca w tej firmie. Moje zwolnienie było ulgą. Co więcej, nie miałam siły ani ochoty wszczynać jakiegokolwiek sporu prawnego.
Wtedy mój umysł po prostu na to nie pozwalał. Depresja sprawia, że nie jesteś w stanie zareagować. Kiedy jednak po roku wyzdrowiałam, chciałam iść dalej. Teraz jedyne, czego chcę, to żeby w każdej firmie i środowisku pracy powstały niezależne działy, do których pracownicy będą mogli się zwrócić w przypadku mobbingu. Powinny istnieć również wyspecjalizowane obszary zdrowia psychicznego. W przeciwnym razie doświadczenia takie jak moje będą się powtarzać każdego dnia.