Wyznaję wolność. Wyznaję ją, choć wielu się to po prostu nie podoba. A czyż to nie właśnie o wolność toczono najwięcej walk? Jedne o to, by określić swoją indywidualność i odrębność, inne po to, by ta definicja stała się czymś, co łączy nas w grupie.
Walka ta zdaje się kosztować o wiele więcej kobiety, niż mężczyzn. To właśnie one, gdy tylko zrobią coś nowego, praktycznie natychmiast poddawane są osądowi, natychmiast ktoś stara się to w jakiś sposób ocenić.
Nawet jeśli Ci się tak wydaje, to nie przesadzam. Żeby nie szukać daleko, kilka dni temu pewna kobieta wywołała takie właśnie działanie wsiadając na rower pośród społeczności pochodzącej z Iraku.
Kobieta chciała pokazać, że może tak zrobić. Na obce spojrzenia odpowiadała szczerym uśmiechem, zupełnie jak by chciała powiedzieć: “Wyznaję wolność. Jeśli Ci to nie odpowiada, to nie moja sprawa”.
W rzeczywistości żaden z nas nie znajduje się daleko od podobnego rodzaju cenzury. W rzeczywistości z jakimś jej rodzajem mamy do czynienia każdego dnia.
Wolność – dokąd sięgają jej granice?
Wolność powinna posiadać pewne ograniczenia. Limity te powinny się pojawiać w chwili, gdy jedna osoba zaczyna działać na niekorzyść drugiej, albo sprawiać, że cudza wolność zostaje w jakiś sposób ograniczona.
Przyglądając się temu z drugiej strony, tam gdzie kończy się wolność innych, zaczyna się wpływ władzy innych osób, które tę granicę starają się przesuwać.
Przeczytaj również podobny artykuł: Syndrom szczęśliwego niewolnika – co to takiego?
Wiele osób cierpiało, a inne nadal cierpią, ponieważ pewnym osobom nawet nie przychodzi do głowy, by po prostu żyć z innymi w pokoju, bez szukania zwady. Robią to stale próbując oceniać cudze życie, po prostu nie mogą znieść tego, że ich zdanie nie zostanie wzięte pod uwagę.
Osoby takie odczuwają stałą potrzebę zarządzania innymi lub wpływania na cudze decyzje. Śmiało można powiedzieć o nich, że cierpią na pewien rodzaj mentalnej i socjalnej patologii, którą potocznie nazywamy brakiem tolerancji. Osoby takie stale rozsiewają wokół siebie zgorzknienie.
Innym przykładem takiego negatywnego nastawienia jest sytuacja związana z pomarańczowym autobusem przemierzającym ulice Hiszpanii. Celem jego powstania było nawoływanie do wolności słowa. Jednak w odpowiedzi wywołał burzę nienawiści i nietolerancji.
Przeczytaj również podobny artykuł: Oprawca psychiczny – pięć cech charakterystycznych
Co konkretnie ją spowodowało? Otóż napis na autobusie głosił: “Chłopcy mają penisa, a dziewczynki srom. Nie daj się oszukać. Jeśli rodzisz się chłopcem, jesteś mężczyzną. Jeśli jesteś kobietą, to nadal nią będziesz.” Obiektywnie poprawne, prawda?
Kobiety i mężczyźni transseksualni to osoby, które staja przed bardzo złożonym procesem wiodącym ich ostatecznie do tego, by całemu światu obwieścić kim w rzeczywistości są i kim zawsze się czuli. Szacunek, empatia i naturalność, to wszystko, na co w rzeczywistości zasługują.
Wolność słowa, a cudze emocje
To, co najbardziej wzbudza emocje w całej tej akcji to nie tylko napis i przekaz, który za nim idzie, ale złośliwość ukryta w obiektywności.
Przeczytaj również podobny artykuł: Negatywne emocje – staw im czoła i ujarzmij je!
Ta zaś bierze swój początek wśród ludzi dobrze wykształconych, którzy wypowiadają się w ten sposób o naturze choroby, czy też perwersji. Wydają konkretny osąd, który chcą ustanowić jako ostateczny.
Ci propagatorzy nienawiści dokładnie przestudiowali syndrom Klinefeltera, czy Turnera, a także Morrisa. Znają również zaburzenie znane jako Zespół Przetrwałych Przewodów Müllera.
Doskonale rozumieją, że chromosomy seksualne nie definiują tożsamości seksualnej, czy zgodności między płcią biologiczną, a tą, która sprawia, kim w rzeczywistości jesteśmy, która umiejscawia nas w społeczeństwie.
Dokładnie czytali dzieła dziesiątek sławnych naukowców i antropologów.
Przeczytaj również podobny artykuł: Fobie seksualne – 9 najczęstszych typów
Ci radykalni, którzy ubierają się tak jak Ty i ja
Propagatorzy nienawiści nie są ignorantami. Choć formowane przez nich przekazy wzbudzają w innych bardzo wyraźne uczucia, to można stwierdzić, że mieszczą się w ramach pewnej edukacji.
Ci, którzy na co dzień propagują akceptację pewnych patologii, czy tego, co nieprawidłowo rozwinięte, mówią nam byśmy nie mylili się jeśli chodzi o transseksualizm. Co starają się osiągnąć?
Osoby takie starają się przekonać nas, że wszystko co ma związek z płcią i wykracza poza ogólną perspektywę, powinno pozostawać pod kontrolą i być objęte cenzurą. Z ich perspektywy generuje niepotrzebne zamieszanie i zły stan rzeczy. Znają prawdę, ale jej nienawidzą, ponieważ pozbawia ich władzy.
Przeczytaj również podobny artykuł: Seks bez miłości? Miłość bez seksu?
Wiedzą, że pozbycie się roli płci stanowi najsilniejszą broń, która w końcowym rezultacie pozbawi ich tej władzy, którą posiadają. Tej władzy, która generuje nierówność, strach i powszechny brak tolerancji.
Mocno chwytają się odpowiedzi zamkniętych i globalnych, ponieważ boja się jakiegokolwiek pytania, które zmusiłoby ich do przyznania, że pozostają w błędzie.
Wiedzą, że wolność seksualna nie czyni niewolników. Wręcz przeciwnie, podnosi jakość życia, optymalizuje edukację i podział dóbr. Wiedzą, że swobodny przepływ informacji sprawi, że nikt już nie będzie chciał przemilczeć tych budzących nienawiść przekazów.
Niestety osiągnęli to, że się o nich mówi. Zdobywają również nowych zwolenników swojego skrytego sposobu działania. Przekaz widoczny jest w bójce u wejścia do dyskoteki, czy w zabójstwach dokonywanych na transseksualistach w różnych miejscach.
Przeczytaj również podobny artykuł: Zakochanie – czy może zdarzyć się z każdym?
Ukryty przekaz odciska piętno, które sprawia, że od czasu do czasu mamy do czynienia z informacjami o takich właśnie wydarzeniach.
Manifest
Jako osoba wyznająca wolność, mająca określoną płeć, tendencje i praktyki seksualne, które dają mi zadowolenie, nie czyniąc nikomu krzywdy pragnę się wyrazić. Za tych, którzy cierpieli z powodu wspomnianego przekazu, za tych, którzy całymi latami walczą o to, by w spokoju przeżywać wolność.
Wyznaję wolność. To ona jest sensem mojego życia, niezależnie od tego, czy podoba się to innym, czy nie. Żyję pełnią życia, nie krzywdząc pozostałych.
Przeczytaj również podobny artykuł: Związek z człowiekiem, który nie wie, czego chce to igranie z ogniem
Pragnę, by inni stworzyli w swoim życiu przestrzeń, w której byłoby miejsce również dla mnie. Uśmiecham się, mówię dziękuję, emocjonuję się na widok dziecka.
Czytam, zdobywam informacje i nigdy nie oceniam nikogo z powodu jego pochodzenia. Bywają pod moim dachem uczucia takie, jak brak nadziei, samotność czy strach. Boję się o zdrowie moich bliskich. Jestem zwykłym, normalnym, jak inni człowiekiem.
Wyznaję wolność, i nie wydaje mi się dobre, że atakuje się osoby, które nie czynią nikomu niczego złego. Lepiej, by oprawcy zachowali swoją nienawiść dla siebie samych, niech wyrażają swoje zdanie szeptem wobec tysięcy innych, którzy będą chcieli ich słuchać.
Odmienne spojrzenie
Ja jednak wyznaję wolność. Przykro mi z waszego powodu. Nie przejmuję się waszymi złośliwymi spojrzeniami, nienawiścią czy cenzurą, którą chcielibyście objąć moją osobę. Znam karty, którymi chcielibyście grać.
Przeczytaj również podobny artykuł: Wrogość i uraza – zamień je dziś w przebaczenie
Lepiej więc przestańcie się mieszać w nie swoje sprawy. Nie chcemy Waszych praw, autobusów, manifestacji i oskarżeń.
Jesteśmy wolni, a jeśli wam to nie odpowiada, to nie nasza sprawa. Będziemy się bronić, gdy będzie się nas atakować. Będziemy się też solidaryzować z tymi, w których będą wymierzane ataki.
Pamiętajcie o tym Panie i Panowie. Wyznajemy wolność. Nie będziemy organizować manifestacji. One są dla tych, którzy odczuwają strach. Manifestować należy radość, niezależność umysłową, odporność na ideologiczną kolonializację nienawiści do różnorodności.
Jak powiedziała Virginia Woolf: “Nie ma bariery, czy ograniczeń, jakimi mógłbyś ograniczyć prawdziwą wolność mojego umysłu”. Nikt nie może tam wejść i zrozumieć czym jest serce i wolność naszego życia.
Trzeba też zwycięsko przyznać, że będąc odważni i wolni, każdego dnia zdobywamy jeszcze więcej. To powód do dumy, choć przed nami pozostaje jeszcze długa droga.