Znasz mnie bardzo dobrze. Wiesz, kim jestem. Jestem tu tylko dla Ciebie. mam tylko jedną szansę, aby Cię odzyskać. Ale dopiero na końcu ujawnię tylko moją prawdziwą tożsamość.
Ale czy naprawdę wiesz, kim jestem, czy tylko się domyślasz? Odpowiedz mi szczerze – kiedy ostatnio patrzyłeś na gwiazdy? Co sprawia, że blask ekranu Twojego telefonu tak skutecznie odcina Cię od widoku nieba i świateł miasta nocą?
Próbuję jakoś się do Ciebie zbliżyć. A wszystko dlatego, że masz już pewne doświadczenie życiowe. Dzięki niemu wiesz doskonale, jak przedostać się przez wszystkie te przeszkody w postaci społeczeństwa wypełnionego strachami na wróble. Potrzebujesz do tego tylko swojego smartfona. Piszę do Ciebie, do osoby, która traci z wolna zdolność zaskakiwania samego siebie. Na pewno w głębi duszy wiesz, kim jestem. Ale czy na pewno?
Wiesz, kim jestem, prawda? Jeśli tak, to chcę, żebyś mnie uważnie posłuchał
Teraz, kiedy myślisz, że trzymasz w rękach jedyną prawdę swojego życia, swoje “ja” i fałszywe poczucie stabilności, zakrywasz swoje oczy jak za okularami przeciwsłonecznymi, teraz możesz mnie wreszcie słuchać. Ale… dlaczego miałbyś mnie słuchać? Przecież zwiedziłeś już pół świata i możesz wypowiadać się w wielu językach obcych. Ale i tak wydaje Ci się, że nigdy nie jesteś aż tak dobry, jak byś sobie tego życzył. A ja kim jestem? Pewnie nikim ważnym w porównaniu z Tobą.
A może już przeczytałeś “Grę w klasy” Julio Cortázara i “Sprzysiężenie osłów” Johna Kennedy’ego Toole’a, a także “Sto lat samotności” Gabriela Garcíi Márqueza? Pewnie też obejrzałeś setki najlepszych klasycznych filmów, które zobaczyłeś na liście utworzonej przez jakiegoś faceta, który powiedział Ci, że widział jeszcze więcej filmów niż Ty, a jego opinie są tak popularne i jednocześnie tak wyrafinowane, że równie dobrze mogą być uznane za uniwersalne. Słowem, dogmat.
Kim jestem, żeby Ci cokolwiek powiedzieć na ten temat? W końcu już dawno wpadłeś w uwielbienie wobec kogoś lub czegoś. To Ty tworzysz swoich własnych mistrzów i skaczesz za nimi w nieznane.
Nie obawiaj się, jestem po Twojej stronie
Zapierało Ci dech w piersiach tak wiele razy… Twoje stopy kroczyły tak szybko po gorących piaskach nieskończonej wręcz ilości plaż. Wciąż masz te same buty, które nosiłeś podczas swoich tańców na najlepszych festiwalach muzycznych w Twoim kraju. Te, które zmieniły kolor z białego na czarny po ostatnim biegu przełajowym.
Zebrałeś blizny, które możesz z dumą pokazać swoim przyjaciołom. A także wszystkim, tym, którzy przechwalają się spowiadanymi przez siebie grzechami. Są to także blizny i znaki, które mogłyby okazać się przydatne, gdybyś kiedykolwiek musiał dać dowód swojej odwagi.
Nawet wtedy wciąż mam odwagę napisać do Ciebie. Mam odwagę powiedzieć Ci coś prosto w Twoją twarz. Kim jestem? Przecież dobrze mnie znasz. Po prostu jestem Tobą. Zgadza się. W jakikolwiek sposób byś mnie nie zranił, zranisz też samego siebie. To są także i moje blizny.
Jestem jak osoba, którą byłeś kiedyś. Jak dziecko wiercące się w Tobie, uwięzione w szkielecie i tkankach, ale także i w lękach oraz marzeniach. Zostałem zablokowany przez zasady stworzone dla Ciebie przez jakiegoś Twojego przodka, który był wręcz zafascynowany możliwościami, jakie daje mu władza.
Chcę, żebyś znów był podekscytowany nowymi rzeczami wokół siebie
Chcę tylko, żebyś znów spojrzał kiedyś na rozgwieżdżone nocne niebo. Chciałbym, żeby nowe rzeczy były po prostu atrakcyjne dla Ciebie. Chcę, aby ludzie byli dla Ciebie tylko tak ważni, jak na to zasługują. Chcę, żebyś znów był podekscytowany drobnymi sprawami. Musisz umieć znów skakać po kałużach i być w stanie przestraszyć gołębie jak dziecko, które było w parku. Chcę, żebyś nie bał się tak panicznie deszczu i pozwolił się mu zmoczyć bez strachu.
Żyj dzisiaj, bo jutro może być za późno. Odłóż na bok inne zajęcia i znajdź czas dla samego siebie. Spędzaj go razem z ludźmi, którzy na to zasługują. Ze wszystkimi tymi, którzy sprawiają, że czujesz to charakterystyczne ciepło w brzuchu.
Nie trać czasu na tych, którzy mają na Ciebie zły wpływ. Bo o to właśnie chodzi w życiu, dzielenie się z innymi. Nie tylko dobrami materialnymi, ale przede wszystkim czasem. Żyj sam lub z innymi ludźmi, ale bądź wierny swoim uczuciom. Nie poddawaj się. Bądź konsekwentny.
Nie zapominaj o sobie – kochaj siebie samego!
Zostawię Cię teraz samego, ale nie odejdę zbyt daleko. I nie zrobię tego ani sekundy wcześniej, zanim nie powiem Ci, że Cię kocham. Kto w końcu kocha Cię bardziej niż ja? Nikt. Pomyśl, jak długo jestem z Tobą i kim jestem.
To oznacza, że naprawdę chcę, abyś znów znalazł w swoim życiu miejsce na uczucia. Możesz przecież zacząć od czegoś prostego. To może być walka na balony z wodą, przeciwstawienie się grawitacji na swojej deskorolce lub spędzenie trochę czasu na relaksie i myśleniu o niczym. A może wystarczy pokopać piłkę z kolegami? Krótko mówiąc, daj szansę temu dziecku, które tkwi głęboko w Tobie.
Świat jest pełen ludzi, którzy nie spełnili Twoich oczekiwań. Ale są też inni ludzie, którzy nigdy Cię nie zawiodą… Pamiętaj także, że ten pierwszy rodzaj ludzi nigdy nie będzie dobrym przykładem dla tego drugiego.
Zaproponuję Ci teraz pewną piosenkę – Love Myself (“Kocham samą siebie”). To utwór autorstwa Hailee Steinfeild. Gwarantuję Ci, że ta piosenka z pewnością wywoła uśmiech na Twojej twarzy.