Smutne słonie: opowieść, w którą trudno uwierzyć, choć jest prawdziwa

Bohaterami tej opowieści są Lawrence Anthony, afrykański konserwator przyrody i zbuntowane, smutne słonie, wśród których on żył i z którymi rozmawiał tak, jakby były ludźmi.
Smutne słonie: opowieść, w którą trudno uwierzyć, choć jest prawdziwa

Ostatnia aktualizacja: 20 września, 2019

Opowieść, której bohaterami są smutne słonie to jedna z tych prawdziwych historii, które są o wiele bardziej interesujące od najdzikszej nawet fikcji literackiej. W rzeczywistości wciąż istnieją pewne aspekty tego, co się stało, które do dziś nie doczekały się jeszcze wyjaśnienia.

Ale wiemy o tym, że wszystkie opisywane przez nas wydarzenia naprawdę miały miejsce. Jednak wciąż jeszcze nie mamy pojęcia, dlaczego tak właśnie się potoczyły losy bohaterów tej opowieści, którymi bohaterami są nie tylko smutne słonie, ale także pewien miłośnik przyrody.

Cała ta opowieść zaczyna się od człowieka o imieniu Lawrence Anthony, który urodził się w Południowej Afryce w 1950 roku. Był on synem dobrze prosperującego szkockiego górnika, który opuścił swój kraj ojczysty po zakochaniu się w urokach Afryki. Lawrence już w młodych latach odziedziczył zarówno firmę wydobywczą, jak i zamiłowanie do natury, które były wielką pasją jego ojca.

Lawrence Anthony został biologiem, a następnie ekologiem. W końcu zdał sobie sprawę, że ma szczególną słabość do słoni, jednego z najbardziej zagrożonych gatunków zwierząt na świecie. Dlatego właśnie poświęcił swój czas na realizowanie wszelkiego rodzaju zadań i projektów, których celem było zapewnienie ochrony tym wspaniałym zwierzętom. I w tym momencie właśnie na scenę wkraczają pozostali bohaterowie tej opowieści, czyli smutne słonie.

„Nasi idealni towarzysze nigdy nie mają mniej niż półtora metra wysokości.”
-Colette-

Smutne słonie – wstęp do głównej części opowieści

Bohaterami tej opowieści są Lawrence Anthony, afrykański konserwator przyrody i zbuntowane, smutne słonie, wśród których on żył i z którymi rozmawiał tak, jakby były ludźmi.

Zanim przejdziemy jednak do opowieści na temat Lawrence’a Anthony’ego, porozmawiajmy trochę o samych słoniach. Oczywiście gatunek ten jest bardziej znany z pokazów cyrkowych, niż ze swoich niezwykłych zdolności. W rzeczywistości jednak ich inteligencja uzyskana przez te zwierzęta na drodze ewolucji może być porównywalna tylko z inteligencją szympansów i delfinów.

Stado słoni

Słonie mają bardzo duże mózgi. W rzeczywistości żadne inne zwierzę lądowe nie ma mózgu o takiej wielkości. W związku z tym są one bardzo inteligentnymi zwierzętami, nawet jeśli pierwsze wrażenie na to nie wskazuje. Ich poziom inteligencji to nie tylko imponująca pamięć. Słonie mają ponadto również rozbudowane umiejętności, a także wykazują bardzo zaawansowane zachowania społeczne.

Jednym z najbardziej uderzających aspektów słoni jest to, że są jednym z niewielu gatunków, które opłakują swoich zmarłych współtowarzyszy. Smutne słonie stojące nad ciałem martwego osobnika z ich własnego stada wyrażają swój smutek poprzez swoje specjalne rytuały pogrzebowe.

Co więcej, stado powtarza je zawsze wtedy, gdy umiera jeden z ich towarzyszy życia codziennego. Jednak martwy słoń nie musi pochodzić konkretnie z ich własnego stada. Kiedy zwierzęta te znajdują zwłoki lub kości innych słoni, zawsze pozostają przy nich przez chwilę. Sprawiają wtedy wrażenie, jakby oddawały mu swego rodzaju hołd.

Słonie stają się gatunkiem zagrożonym wyginięciem

Wróćmy teraz do postaci Lawrence’a Anthony’ego. Jego nazwisko stało się znane na całym świecie z racji czegoś, co wydarzyło się w 1999 roku. W małej wiosce Zuzulanda jej zarządcy ogłosili niezwykłą propozycję. Zaproponowali oni przekazanie na własność stada słoni każdemu, kto by się po nie zgłosił.

Oczywiście nie ma nic na darmo, tutaj także krył się niewielki haczyk. Wchodzące w skład tego stada słonie sprawiały do tej pory mnóstwo kłopotów mieszkańcom wioski. I to do tego stopnia, że miejscowi włodarze uważali je za zupełnie zdziczałe zwierzęta. Słonie niszczyły wszystko dookoła, nikogo nie słuchały i uciekały ze swojej zagrody na wolność, kiedy tylko były w stanie.

Rodzina słoni

Lawrence Anthony postanowił podjąć się tego wyzwania. Zgłosił się więc do tego projektu, zaadoptował stado słoni i zaprowadził je następnie do rezerwatu słoni, który sam stworzył. Nazwał ten rezerwat „Thula Thula”, co w miejscowym języku oznacza „cisza i spokój”.

Smutne słonie okazują swoje niezadowolenie poprzez ucieczki

Po kilku dniach przebywania ze swoim stadem Lawrence Anthony zauważył, że Nana, stojąca na czele stada samica, była jednym z najbardziej zbuntowanych zwierząt w całej grupie. Na całym ciele miała liczne blizny związane z aktami przemocy wobec niej. Ponadto uciekała z rezerwatu, kiedy tylko miała ku temu choćby najdrobniejszą okazję.

Gdy Lawrence Anthony odkrył ten fakt, postanowił spać co noc w bezpośredniej bliskości swojego stada. Towarzyszył mu w tym jego asystent David oraz wierny pies. Cały obszar rezerwatu otoczony był wysokim wlotem.

Każdego ranka Nana ustawiała się w jednej linii wraz z innymi słoniami przy ogrodzeniu. Zwierzęta zamierzały wspólnie zburzyć ten płot. Jednak widząc te agresywne, lecz jednocześnie smutne słonie, Lawrence Anthony wpadł na pewien dziwaczny z pozoru pomysł. Stanął pewnego dnia koło zwierząt i zaczął opowiadać im o niebezpieczeństwach, z którymi musiałyby się zmierzyć, gdyby zdecydowały się opuścić rezerwat.

Po upływie niedługiego czasu przywódczyni stada, Nana, zainteresowała się tym dziwnym z jej punktu widzenia mężczyzną. Później ciekawość ustąpi miejsca nawet uczuciu przywiązania, a potem nawet miłości. W ten sposób smutne słonie przestały być stadem zbuntowanych zwierząt i zaprzyjaźniły się nawet ze swoim opiekunem.

Smutne słonie, a ciąg dalszych, trudnych do wytłumaczenia zdarzeń

Jak widać, Lawrence Anthony zdołał oswoić te rzekomo dzikie słonie. Później zdołał zapisać się na kartach historii dzięki innym wyczynom. Na przykład w trakcie trwania wojny w Iraku Anthony uratował sporą grupę słoni przetrzymywanych w zoo w Bagdadzie. W analogiczny sposób ocalił życie innym słoniom podczas wojny w Kongo. W późniejszych latach napisał kilka książek o swoich doświadczeniach z tymi zwierzętami. Szczególnie interesował go sposób wzajemnego komunikowania się słoni między sobą.

2 marca 2012 r. Lawrence Anthony zmarł niespodziewanie na atak serca. Tak zaczęło się najbardziej niesamowite wydarzenie, którego bohaterami stał się smutne słonie z rezerwatu Thula Thula. Zgodnie z relacjami naocznych świadków, w niespełna dwa dni po śmierci Lawrence’a Anthony’ego dzikie słonie, które uratował w trakcie swojego życia, zaczęły wymykać się z rezerwatu i przybywać gromadnie pod jego dom.

Wszystkie słonie przyszły w to samo miejsce, pod dom Lawrence’a Anthony’ego, w ciągu jednego dnia. Samica Nana prowadziła za sobą poszczególne grupki zwierząt wracając następnie po kolejne słonie. W sumie aż 31 słoni przeszło w ten sposób dystans ponad 20 kilometrów oddzielający dom Lawrence’a Anthony’ego od rezerwatu

Wszystkie słonie skupiły się w jednej dużej grupie. Następnie otoczyły dom tego zmarłego ekologa i pozostawały tam przez dwa dni, nie jedząc ani nie pijąc przez cały ten czas. Może to był ich własny sposób na wyrażenie smutku i pożegnanie z człowiekiem, którego te smutne słonie uważały za swojego wielkiego przyjaciela? Trzeciego dnia zwierzęta z tą samą powagą, z którą przybyły pod dom, zawróciły i wyruszył w drogę powrotną do rezerwatu.

Nikt jednak do dziś nie potrafi wyjaśnić, w jaki sposób słonie dowiedziały się o śmierci Lawrence’a Anthony’ego…


Wszystkie cytowane źródła zostały gruntownie przeanalizowane przez nasz zespół w celu zapewnienia ich jakości, wiarygodności, aktualności i ważności. Bibliografia tego artykułu została uznana za wiarygodną i dokładną pod względem naukowym lub akademickim.


  • Marina, J. A. (1994). Teoría de la inteligencia creadora. Barcelona: Anagrama.

Ten tekst jest oferowany wyłącznie w celach informacyjnych i nie zastępuje konsultacji z profesjonalistą. W przypadku wątpliwości skonsultuj się ze swoim specjalistą.