Seksualni drapieżnicy nie są chorzy, nie są uzależnieni od seksu ani nie wywodzą się wyłącznie z wyższych szczebli kariery w Hollywood. Mózg drapieżnika krąży w każdym z naszych środowisk i wykorzystuje przede wszystkim swoją pozycję siły do ujarzmienia ofiary.
Szuka też popleczników w strukturach społecznych przyzwyczajonych do odwracania wzroku od cudzego nieszczęścia. Prawie bez obawy, że się pomylimy, można powiedzieć, że żyjemy w bardzo interesującym momencie ze społecznego i psychologicznego punktu widzenia. Dla wielu, to moment oczekiwany, a nawet potrzebny.
Po ujawnieniu sprawy producenta filmowego Harveya Weinsteina wydaje się, że fali komentarzy w mediach i reakcji nie można już powstrzymać. Codziennie wychodzi na jaw inne sławne nazwisko. Każdego dnia obserwujemy upadek jakiegoś idola lub jakąś straszną historią wykorzystywania seksualnego.
Seksualni drapieżnicy nie schodzą z pierwszych stron. A wszystko poprzez głosy krytyków, którzy ostrzegają, że to, co się dzieje, po prostu nie ma sensu.
Seksualni drapieżnicy ukrywają się za zasłoną milczenia
„I po co wyciągać teraz to wszystko? Czego oni szukają?”- zastanawiają się niektórzy. Często słyszymy doniesienia o czynach, które wydarzyły się ponad 10, 15 czy 20 lat temu. Zasłona wydaje się opadać niezależnie od czasu, który upłynął, ponieważ ukryte rany wciąż są żywe.
Właśnie teraz zaczyna wychodzić na jaw rzeczywistość znana od zawsze, ale strukturalnie wyciszona i domyślnie zaakceptowana.
Musimy jednak pamiętać, że te głosy odzywały się od zawsze, ale nie przywiązywaliśmy do nich wagi. Jak na przykład Elijah Wood, który już w tamtych czasach potępiał istnienie ciągłego wykorzystywania nieletnich na zapleczu Hollywood.
To jest ten moment, po prostu. To jasne. Nasze społeczeństwo budzi się i jest gotowe do słuchania. Nasz świat jest bardziej otwarty niż kiedykolwiek, jest globalnie połączony. A sieci społecznościowe, takie jak Twitter, mogą wynosić na bohaterów w kilka dni i obalać idoli w kilka sekund. To żarłoczna scena, który porusza sumienia.
Właśnie ta scena, dzięki hashtagowi #MeToo w ostatnich dniach pozwoliła nam wizualizować sytuacje, które wcześniej były tabu. I bez względu na to, jak są trudne, mogą wydawać się niezwykłe (a raczej niecodzienne). A tymczasem w rzeczywistości zdarzają się każdego dnia. Ofiary to kobiety i dziewczęta – tylko dlatego, że nimi są.
“Chorobą” drapieżników seksualnych jest ich pozycja siły
Każdego ranka, gdy wychodzi na jaw nowa historia związana z gwiazdą Hollywood, pojawia się termin „drapieżnik seksualny”. W świecie informacji często używa się wyrażeń i słów, które należy zdefiniować, aby uniknąć nieporozumień.
Faktycznie, zaledwie kilka tygodni temu w przestrzeni „Psychology Today” pojawił się ciekawy artykuł, w którym zwrócono uwagę na coś ważnego. Otóż nie powinniśmy kojarzyć tego profilu sprawców z osobami uzależnionymi od seksu.
Mówimy to z bardzo konkretnego powodu. Co się dzieje za każdym razem, gdy pojawia się oskarżenie znanej osoby? Jej prawnik zaraz potem zapowiada, że jego klient udaje się do kliniki, aby przeprowadzić rzekome leczenie. Tak zadeklarował na przykład Kevin Spacey.
Nie możemy dać się oszukać. Ci, którzy wykorzystują seksualnie, nie zawsze są chorzy. Kiedy dokonują napaści seksualnej, zastraszają i przymuszają, bo dobrze wiedzą, co robią. W rzeczywistości wykorzystują swoją władzę do naruszania praw osobistych i seksualnych innych ludzi.
Aby zrozumieć wpływ tej władzy, porozmawiamy na przykład o historii, która dała początek tej fali afer seksualnych. Co ciekawe, wielu ją „historią syna, który potępił ojca i odkrył cały system korupcji”. Ten konkretny syn to Ronan Farrow, syn Míi Farrow i Woody’ego Allena.
Był niewiele starszy od nastolatków, kiedy przyglądał się, jak społeczeństwo odwracało głowę od czynów jego ojca. Kiedy doniesiono o tym, że sławny reżyser wykorzystywał seksualnie Dylan, jego 7-letnią adoptowaną siostrę.
Jedną z osób, którym udało się oczyścić wizerunek ojca i przywrócić mu sławę w nieskazitelny sposób, był właśnie Harvey Weinstein.
Kto jest prawdziwą ofiarą?
Ten fakt pozostał’w pamięci młodego Ronana (podobnie jak jego siostry). Uderzyło go to, jak społeczeństwo jest w stanie przekształcić agresora w ofiarę, a ofiarę w kogoś obłąkanego. Był pod wrażeniem zmowy milczenia Hollywoodu wokół napaści seksualnych i pedofilii ze strony ludzi o wielkiej władzy w tej branży.
Branży, która jest zresztą przyzwyczajona do milczenia. Poplecznictwo i wykorzystywanie szantażu, gróźb i wymuszeń wobec każdego, kto odważył się zabrać głos, to tamtejszy standard.
Od tego czasu Ronan Farrow nie przestawał badać i gromadzić informacji o różnych hollywoodzkich seksualnych drapieżnikach. I stopniowo skupił się tylko na jednym z nich, na Harveyu Weinstein. Trzeba powiedzieć, że już lata wcześniej miał wystarczająco dużo informacji, aby ujawnić fakty, wraz z dowodami i zeznaniami.
Zawsze jednak znajdował to samo przesłanie z gazet, firm produkcyjnych i telewizji: to niebezpieczne, zapomnij o tym, przewróć stronę, odwróć wzrok w drugą stronę.
Aż do teraz. Aż społeczeństwo odmówiło dalszego odwracania głowy.
Czym się charakteryzują drapieżnicy seksualni
Seksualni drapieżnicy pojawiają się w każdym środowisku, w którym występuje asymetria władzy. Znajdujemy ich w naszych miejscach pracy, w przebraniu szkoleniowców grup sportowych, dziekanów na uniwersytetach czy wykładowców, szefów zespołów w szpitalach…
To ludzie, którzy są zdolni przekroczyć granicę szacunku, zaatakować, gwałcić lub po prostu zastraszać słowami.
W tym interesujące będzie również nieco bardziej szczegółowe omówienie ich osobowości i cech zachowania:
- Pragnienie kontroli: Większość z nas wie, że nasza wolność kończy się, gdy naruszamy przestrzeń osobistą i fizyczną lub emocjonalną integralność innej osoby. Jednak seksualni drapieżnicy lubią przekraczać tę granicę. Podporządkowując sobie kogoś, czują ogromną przyjemność, gdy mają kontrolę. Upajają się poczuciem władzy, gdy ujarzmiają protesty ofiary.
- Narcyzm: drapieżcy seksualni uważają się za lepszych, zwłaszcza w stosunku do swoich ofiar. Myślą, że tylko oni mają zdolność podejmowania decyzji. Z drugiej strony, jeśli czegoś chcą, naturalną rzeczą dla nich jest to, że otaczająca rzeczywistość im to ułatwia, bez względu na to, co ktoś mówi, myśli lub pragnie.
- Drapieżnicy seksualni są antyspołeczni. Ta cecha może być sprzeczna z tym, co mogłoby się wydawać z zewnątrz, ale jednocześnie tez coś ujawnia w tym profilu. W tym przypadku aspołeczność nie oznacza unikania społeczeństwa. Wręcz przeciwnie, seksualny drapieżnik doskonale dostosowuje się do swojego otoczenia, ale w bardzo konkretnym celu: osiągnąć to, czego chce. To ludzie, którzy lubią ryzyko, ale którzy nikomu nie współczują.
- Seks jako akt posiadania. Seksualność w tego typu profilu ma bardzo prymitywny charakter. Nie ma tu miłości, nie ma szacunku. Jest tylko zwykłe pragnienie posiadania tego, czego się chce, aby dać upust popędowi seksualnemu, a tym samym potwierdzić jego siłę.
Seksualni drapieżnicy są wśród nas
Podsumowując, widzimy, że termin „drapieżnicy seksualni” nie jest nowy ani ograniczony wyłącznie do świata Hollywood. Odnosi się również do wielu z tych profili, które stopniowo zrzucają swoje maski. Jednak będą nadal istnieć.
I będzie im o wiele łatwiej, jeśli otoczenie będzie ich po cichu popierać, zachowując milczenie lub odwracając wzrok.
Być może więc to najlepszy czas, by nazwać ich po imieniu. By stawić im czoła i przestać odwracać wzrok. Zbyt długo żyliśmy w strachu przed tymi, którzy mają władzę. Tysiące ofiar zmusza się do milczenia i zapomnienia. Unikajmy tego, bądźmy wrażliwi, bądźmy logiczni i powstrzymajmy seksualnych drapieżników na czas.