Przypadek w życiu: przyczyna, czy zbieg okoliczności?

Przypadek w życiu: przyczyna, czy zbieg okoliczności?

Ostatnia aktualizacja: 08 maja, 2017

Czy wszystkimi wydarzeniami w życiu każdego z nas kieruje po prostu przypadek? A może jednak wszystko dzieje się z jakiegoś powodu? W sensie takim, że nasze postępowanie i decyzje mają wpływ na kształtowanie dalszej rzeczywistości?

Już od wielu dni nosiliśmy się z chęcią napisania tego artykułu. Nurtuje nas bowiem problem natury filozoficznej i egzystencjalnej. Przypadek, czy jakaś odgórnie ustalona przyczyna? Zbieg okoliczności, czy celowy plan?

Chcielibyśmy zatem, jeśli rzecz jasna nie masz nic przeciwko temu, nakłonić Cię do zastanowienia się nad własnymi myślami i podzielić się nimi z Tobą. Naszą intencją nie jest zaprezentowanie gotowej odpowiedzi, ale zachęcenie do przemyślenia tego zagadnienia na własną rękę.

Warto tutaj podzielić się wszelkimi refleksjami. Nawet tymi, które w efekcie spowodują jakiś rodzaj niepewności lub zawahania w Twoim własnym umyśle, drogi czytelniku.

Jeśli przybyłeś tutaj w poszukiwaniu odpowiedzi, a przynajmniej z chęcią znalezienia interesującej interpretacji nurtujących Cię pytań, to już teraz chcemy dać Ci znać, że że zostawiliśmy cały temat otwarty i niedokończony. W ten sposób będziesz w stanie także dojść do własnych wniosków.

Zapraszamy zatem do lektury.

“Szansa nie jest i nie może być niczym więcej,
niż tylko zignorowaną przyczyną nieznanego bliżej efektu.”
Wolter

Przypadek, a przyczynowość – nasza historia

Przedwczoraj z rana zabraliśmy się do pracy. Usiedliśmy przed pustą stroną na ekranie czekając, aż nasze dłonie i głowy zabiorą się do pracy, ale bez powodzenia. Mieliśmy jedynie mgliste pojęcie w umysłach na to, co chcieliśmy przekazać w treści artykułu, a po pięciu minutach postanowiliśmy odłożyć to zadanie na później.

Być może przyczyną tego stanu rzeczy było zmęczenie umysłowe. A może do gry włączył się przypadek. Czyli akurat w tej danej chwili nie bardzo mieliśmy inspirację do napisania czegokolwiek. Zdecydowaliśmy się więc wyjść na chwilę z domu, aby “zresetować” umysł. I to właśnie okazało się strzałem w dziesiątkę. Prawda jest taka, że krótka zmiana otoczenia okazała się niezwykle pomocna.

Kilka godzin później, teraz już bardziej zdeterminowani i chętni, z mnóstwem pomysłów kłębiących się w głowie ponownie usiedliśmy przed ekranem komputera zamierzając rozprawić się raz, a dobrze z czekającym nas tematem. I co? Nic. To zadanie okazało się po prostu niemożliwe do wykonania.

Po dziesięciu minutach po raz kolejny uczucie ogarnęło nas uczucie poniesionej porażki. Ponownie więc wstaliśmy z krzeseł i odeszliśmy od biurka. Zamiast pracą, zajęliśmy się jakąś rozrywką. Padło na czytanie gazety. To pozwoliło nam przestać ciągle myśleć o naszej niezdolności do napisania tego artykułu.

Siła wyższa

Potem zupełnie niechcący ktoś z nas strącił z półki jedną z naszych ulubionych książek: “Świat na niebiesko” (w oryginale “ El mundo azul”) Alberta Espinosy. Przypadek sprawił, że otworzyła się ona na losowej stronie, którą kończył następujący cytat: “I tam byłem ja, spoglądając w ciemność, czekając na światło dzienne“.

Co za niesamowity zbieg okoliczności! Ten cytat dokładnie opisywał pustkę wewnętrzną, jaką każdy z nas odczuwał. Czyżby otaczający nas świat chciał przesłać nam jakiś znak?

Przypadek, czy coś więcej?

Książka została zamknięta, wróciła na swoje miejsce na półce, a my ponownie zabraliśmy się do pracy.
Teraz byliśmy już o wiele bardziej zainspirowani pomysłami na temat tego, jak zacząć i kontynuować pisanie artykułu. Tak przynajmniej nam się wydawało. Uderzyliśmy w klawisze pisząc pierwsze zdanie.

Brzmiało ono: Przypadek w życiu: przyczyna, czy zwykły zbieg okoliczności? stanowiąc jednocześnie tytuł artykułu. I wiesz co? Od razu poczuliśmy się lepiej i pewniej. Zupełnie jakbyśmy zdołali pokonać nieistniejącą barierę dzięki tym kilku nieskomplikowanym wyrazom.

A potem inspiracja nagle gdzieś uleciała. A może to raczej nasza motywacja i cierpliwość została wyczerpana?

Zbieg okoliczności

Po kilku minutach desperackich poszukiwań zdarzył się inny przypadek, który początkowo wydał nam się dobrą okazją do kontynuowania pracy. Ale znów okazał się on zwykłym pudłem. Zatem znów zostawiliśmy komputer w spokoju i zajęliśmy się przygotowaniem obiadu. Potem nadeszła pora na prysznic i odpoczynek, w trakcie którego staraliśmy się bezowocnie “odświeżyć swoje idee” rozmawiając na różne tematy.

Ale nic z tego nie wyszło, doszliśmy więc do wniosku, że lepiej będzie przestać na siłę próbować coś wymyślać. Poszliśmy więc do łóżka, aby się dobrze wyspać. Jutro będzie przecież kolejny dzień. Nowy, z czystym kontem i świeżą dawką energii.

Same dobre chęci nie zawsze wystarczą

Wcześnie rano obudziliśmy się pełni dobrych chęci i motywacji. Po szybkim śniadaniu postanowiliśmy znów zmierzyć się z czymś, co przez ostatnią dobę stało się naszym wspólnym “wrogiem”: pustą stroną na ekranie komputera, z jednym tylko, niezbyt wyrafinowanym zdaniem.

Z uczuciem tkwienia w nieskończonej pętli ponownie odkryliśmy w sobie to samo wrażenie frustracji z dnia poprzedniego. To właśnie ono wytworzyło w nas poczucie zwątpienia w naszą zdolność do napisania tego artykułu w rozsądny i interesujący sposób.

Może to nie był przypadek, ale raczej przyczyna leżąca po naszej stronie? W naszych głowach i umysłach? Czy to nie właśnie my odkładaliśmy na siłę na później coś, co wydawało się niemożliwe do zrobienia?

Książka

Prawda jest taka, że nie mogliśmy w takim stanie znieść pięciu minut, siedząc bezczynnie w fotelu. W wielu przypadkach natchnienie nie przychodzi na wyraźne żądanie. Musi być ku temu odpowiedni moment, być może nawet jakiś przypadek, który je uwolni. W każdym razie nadejdzie ono samoistnie.

Mogliśmy w nieskończoność opracowywać ramy, czy zarysy artykułu. Szukać informacji na dany temat. Albo też bezpośrednio przyjąć, że należy skupić się na innym zagadnieniu w nadziei, że będzie ono w stanie doprowadzić nas z powrotem do tematu wyjściowego.

Jednak nieustannie dawaliśmy się ponieść poczuciu beznadziei i frustracji, co z kolei doprowadziło nas do myśli, że nie byliśmy w stanie niczego zrobić. Ale tak naprawdę, to tylko mijały kolejne minuty, a my w sumie nie zrobiliśmy niczego, aby spróbować zmierzyć się z tym artykułem.

Teraz w efekcie siedzimy tutaj pisząc te właśnie ostatnie słowa naszego nieszczęsnego artykułu. Czy do jego utworzenia przyczynił się czysty przypadek? A może jednak można wskazać jakąś przyczynę, mimo tak wielkich trudności? Niezależnie od odpowiedzi, dochodzimy w końcu do najważniejszego pytania: czy boimy się napisać to, co myślimy? Czy podzielenie się tymi myślami z czytelnikami jest aby na pewno bezpieczne?

Tylko dwie rzeczy są w tym momencie pewne

Pierwszą z nich jest to, że przez przypadek biorąc drugiego dnia jedną z książek udało nam się otworzyć ją na przypadkowej stronie i znaleźć w niej następujący cytat: “Nierozwiązane problemy to nieakceptowane lęki“.

Druga jest taka, że właśnie przez przypadek jedna taka myśl doprowadziła nas do kolejnej. Okazało się, że w pełni panujemy nad swoimi słowami i własnymi emocjami. Ale dopiero przypadek pozwolił nam się o tym przekonać.

A potem przewróciliśmy stronę książki otwierając kolejną. I znajdując tam równie frapujący cytat.

“Świat jest największym z podwórek.”


Ten tekst jest oferowany wyłącznie w celach informacyjnych i nie zastępuje konsultacji z profesjonalistą. W przypadku wątpliwości skonsultuj się ze swoim specjalistą.