Zawsze nadchodzi w życiu chwila, w której zaczynamy praktykować miłość do samych siebie. Mówię praktykować, ponieważ to uczucie – miłość do siebie – nie rodzi się ze zwykłego postanowienia. Nie powstaje z chwili na chwilę…
Wynika raczej z odpowiedniego podejścia do pojawiających się w życiu sytuacji, rzeczy, osób. Choć niektórzy nazywają ją egoizmem, ja nazywam ją kwintesencją własnej godności. Na czym więc w rzeczywistości polega rozwijanie miłości do samego siebie?
Ostatnimi czasy szczególnie popularnym nurtem w psychologii stało się zwracanie uwagi na pokochanie własnej osoby. Tematem tym zajmują się również filozofowie, swoistego rodzaju guru, ludzie, którzy starają się znaleźć tak zwany złoty środek, idealną formułę, która pozwoliłaby nam kochać samych siebie.
Przeczytaj również podobny artykuł: Poczucie własnej wartości i jego 3 rodzaje
W poszukiwaniach tych jednakże jeden aspekt powinien pozostawać dla nas zupełnie jasny. Powinniśmy dobrze wiedzieć, że miłość do samego siebie nie zależy od czynników zewnętrznych. Rozwijanie tej miłości oznacza codzienne utwierdzanie się w przekonaniu, że nasza osoba znaczy wiele.
Rozwijanie takiego zdrowego podejścia do samego siebie wymaga czasem ciężkiej pracy. Nasionko naszej własnej tożsamości potrzebuje pielęgnacji, podlewania i dbałości, niczym delikatna roślinka, która wymaga stałej uwagi.
W takiej mierze, w jakiej nauczyłem się kochać samego siebie, zrozumiałem, że zawsze, niezależnie od okoliczności znajduję się we właściwym miejscu i we właściwym czasie
-Charles Chaplin-
Kochaj samego siebie
Wielu ekspertów zajmujących się na co dzień emocjami zauważa, że klucz do pokochania samych siebie kryje się w odbieranej przez nas edukacji. Na co dzień nie uczy się nas niestety polegać na własnej intuicji, doceniać nasze zalety, itd.
Przeczytaj również podobny artykuł: Poczucie własnej wartości owocuje silną osobowością
To prowadzi do sytuacji, w której jedynym punktem odniesienia w naszym poczuciu własnej wartości stanowią relacje i interakcje z innymi ludźmi. To bardzo nie dobrze. Dlaczego? Ponieważ na dłuższą metę nasze poczucie wartości opierać się będzie wyłącznie na tym, co myślą o nas inni.
Podświadomie będziemy się zachowywać trochę jak robaczki świętojańskie – będziemy szukać jakiegokolwiek zewnętrznego źródła światła, które pomoże nam choćby nieco zabłysnąć.
Tymczasem jedyne, czego w całej tej sytuacji naprawdę nam brakuje, to nauczyć się korzystać ze światła, które świeci w nas samych, choć być może jak dotąd nie potrafimy go zauważyć. W rzeczywistości powinniśmy zaakceptować samych siebie. W pełni poznać nasze mocne i słabe strony i zrobić z nich użytek.
Przeczytaj również podobny artykuł: Poczucie winy, a Twoje życie wraz z nim
Współczucie dla własnej osoby
Ten temat doprawdy wydaje się zdumiewający. Jeśli pokrótce przyjrzymy się bowiem wielu książkom poświęconym tematowi rozwoju personalnego i pomocy własnej osobie, to zauważymy, że wiele z nich miłość do własnej osoby automatycznie utożsamia z sukcesem.
Przeczytaj również podobny artykuł: Rozwój duchowy – 5 czynników, które go hamują
Uważa się powszechnie, że mając wysokie poczucie własnej wartości, bez problemu można na swej życiowej drodze sięgnąć po sukces. Wnioskuje się również, że osoba, która posiada tę miłość nawiązuje bardziej satysfakcjonujące relacje uczuciowe z innymi.
Jednakże, takie założenia nie zawsze się sprawdzają w realnym codziennym życiu. Własna miłość nie jest 100-procentową gwarancją sukcesu. Postrzegamy ją raczej jako wartość osobistą, która pozwala nam czuć się godnie i szanować osobą, jaką w głębi duszy jesteśmy.
Taki stan pozwala nam o wiele lepiej się realizować, wierzyć we własne umiejętności, zdolności i mocne strony. Nie można jednak jednoznacznie stwierdzić, że wysokie poczucie własnej wartości na pewno zapewni nasz sukces.
Przeczytaj również podobny artykuł: Wrogość i uraza – zamień je dziś w przebaczenie
Dlatego w ostatnich latach więcej się mówi o koncepcji samo-współczucia. W jednym z artykułów opublikowanych na łamach czasopisma “Personality and Social Psychology”, możemy dostrzec, jak wspomnianą strategię przedstawia się jako narzędzie, które pomaga osiągnąć auto spełnienie. Rozwija własną miłość.
Co więc oznacza pojęcie autowspółczucia? Oznacza, że w pierwszej kolejności przyznajemy pierwszeństwo naszym własnym błędom, ograniczeniom. Czynimy to z respektem i ze współczuciem. Otulamy samych siebie i traktujemy się jak osobę, która zasłużyła na jeszcze jedną szansę, niezależnie od doznanej porażki.
Przeczytaj również podobny artykuł: Bądź lepszą wersją siebie – zawsze stawiaj na rozwój
Takie postępowanie względem własnej osoby sprawia, że przestajemy stale się osądzać, być gotowi do obrony, przestajemy porównywać się z innymi. Zachowuj więc jasny umysł, szanuj własną osobę kultywując optymistyczne nastawienie do świata i pokorę. W ten sposób staniesz się osobą silną wewnętrznie, rozwojową.
Kultywowanie i ochrona własnej miłości
A co z innymi? Być może nazwą Cię egoistą. Oskarżą o tchórzostwo, kiedy zrezygnujesz z realizacji projektów, które uznasz za zbędne. Kiedy dopada Cię gorycz, kiedy doskwiera smutek, wreszcie, kiedy marzenia stają się niespełnionymi snami, trzeba uciec do samego siebie stając się głuchym na komentarze otoczenia.
Wiemy kim jesteśmy, nie wiemy jednak jak daleko możemy zajść
-Ophelia en “Hamlet” de William Shakespeare-
Miłość do własnej osoby. Niezależnie od tego czy w nią wierzymy, czy też nie, wiele osób na temat tego zjawiska wyciąga zupełnie błędne wnioski. Miłość taka nie oznacza bowiem dumy czy egoizmu. Osoba, która kocha samego siebie nie potrzebuje się ponad nikogo wynosić, zna swą wartość.
Przeczytaj również podobny artykuł: Kim jesteś? Stań się kimś, kogo chciałbyś spotkać!
Niezdrowa pycha jest raczej cechą osób, które jak dotąd nie poukładały swojego wnętrza, nie są spójne wewnętrznie. Takie właśnie osoby mają potrzebę manifestowania swojej pozycji i najczęściej robią to kosztem innych.
Jak zatem zmierzać do pokochania samego siebie? Jak można skutecznie dbać o potrzeby naszego wnętrza? W dalszej części artykułu poznasz kilka przeszkód oraz podpowiedzi, jak sobie z nimi poradzić.
W obronie własnej miłości
Odnosząc się do cytatu zaczerpniętego z dzieła Shakespeare’a “Wiemy kim jesteśmy, nie wiemy jednak jak daleko możemy zajść”, dochodzimy do wniosku, że przesłanie to w rzeczywistości się nie sprawdza. Dlaczego?
Przeczytaj również podobny artykuł: Nasze myśli – czy powinny dotyczyć nas samych, czy też innych
Otóż spędzamy nasze życie marząc o tym, co chcielibyśmy osiągnąć, kim zostać, ale zapominamy o budowie fundamentu, który wspomniane cele i marzenia pomógłby nam osiągnąć. Nie kochamy samych siebie i stanowi to poważny błąd.
- Carl Rogers napisał kiedyś na ten temat: “tylko wtedy, gdy akceptuję siebie takim, jakim jestem w rzeczywistości, mogę się zmienić, mogę coś ulepszyć”. To prawda. Zamień “powinienem być…” na “jestem…”. Tylko w taki sposób możesz nadać blasku osobie, która jak dotąd pełna była ciemności.
- Innym czynnikiem, który należy wziąć pod uwagę, jest ten związany z samozadowoleniem. Ciesz się samym sobą, doceniaj to, kim jesteś, tym, co udało Ci się osiągnąć jak dotąd i czego się nauczyłeś z popełnionych błędów. Takie podejście pozwoli Ci kontynuować Twój auto rozwój.
Delektuj się więc każdą tonacją, jak występuje w Twoim życiu, każdą pojawiającą się formą, każdą zmianą. To kim jesteś niech nie zależy od opinii zewnętrznych, ale od tego, co o samym sobie myślisz właśnie Ty. Niech każdy dzień inspiruje Cię od nowa.
Oczywiście prawdopodobnie nie uda Ci się spełnić więcej niż 80 procent życiowych planów i aspiracji. Pamiętaj jednak, że zasługujesz na te 80 procent i zawsze warto o nie walczyć.
Pamiętaj, że im mniej akceptujesz własną osobę, tym więcej akceptacji będziesz poszukiwać w innych. Nikt, dosłownie nikt nie zasługuje na takie zniewolenie!