Pomoc - jeśli chcesz mi ją ofiarować, nie ingeruj

Pomoc - jeśli chcesz mi ją ofiarować, nie ingeruj
Valeria Sabater

Napisane i zweryfikowane przez psycholog Valeria Sabater.

Ostatnia aktualizacja: 27 grudnia, 2022

Jeśli naprawdę pragniesz ofiarować mi swoją pomoc, nie mów nic, szanuj moją przestrzeń oraz pozwól mi pobyć w samotności. Nie mów mi “a nie mówiłem”, “zawsze popełniasz ten sam błąd”, “nie masz wyboru”… Nie zadawaj mi jeszcze więcej bólu.

Przynajmniej raz zrozum, że czasami najlepsza pomoc polega na tym, by nie pomagać. Okaż swoją empatię, swoje zrozumienie, lecz dzisiaj pozostań z boku. 

Teodor Roosevelt powiedział, że pomiędzy robieniem dobrze i robieniem źle istnieje coś znacznie gorszego: nicnierobienie. To wyraźnie polityczna mentalność, zawsze obawiająca się unieruchomienia na dobre. Lękająca się wyborców, którzy nie stają po żadnej ze stron lub sprzymierzeńca, który nie pójdzie krok naprzód.

Jednakże, prezydent Roosevelt nie miał racji. Nicnierobienie to naprawdę ważna trzecia opcja, a czasami i najlepsza.

“Każda niepotrzebna pomoc jest przeszkodą w rozwoju.”

Maria Montessori

Największym problemem jest teraz to, że zwykle uważamy brak działania lub bierność za oznakę tego, że inni o nas nie dbają.  Zatem jak mamy zrozumieć, że czasami lepiej jest wybrać brak ruchu, ograniczyć swoją pomoc oraz odsunąć się na bok?

Wielu psychologów twierdzi, że umysł w najbardziej skomplikowanych sytuacjach nakłania nas do tego, by dać najprostsze odpowiedzi. Idziemy więc na skróty myślowe i heurystyczne oraz odnosimy sukces. Dlatego kiedy widzimy przyjaciela, który właśnie został zwolniony lub siostrę, która ma zły dzień, słyszymy nasz wewnętrzny głos: “Pozostaw ich w spokoju, daj im przestrzeń na zastanowienie się oraz zaakceptowanie tej sytuacji.”

Czasami nie dawanie ludziom możliwości spędzenia czasu wraz ze swoimi zmartwieniami, pozbawiamy ich wartościowej szansy na uczenie się oraz rozwój osobisty.

ptaki i tygrys

Niektórzy ludzie po prostu nie potrzebują ratunku

Istnieje wielkanocna przypowieść opisująca historię człowieka, który znalazł kokon larwy motyla w parku. Martwiąc się o małą istotę oraz o to, że ktoś mógłby na nią nadepnąć lub jakieś zwierzę mogło je pożreć, postanowił się nią zaopiekować. Włożył ją do pudełka oraz troszczył się o nią z cierpliwością i uwagą.

Kiedy przyniósł ją do domu, coś przyciągnęło jego uwagę. W kokonie była dziura. Motyl już chciał wydostać się na zewnątrz. Starając się pomóc, człowiek ten uchwycił nożyczki i przeciął kokon próbując się przyspieszyć proces. Jego intencje były dobre, nie ma co do tego wątpliwości, jednak dobre intencje nie zawsze przyczyniają się do pozytywnych konsekwencji.

Ponieważ człowiek ten nie wiedział, że natura posiada swój własny rytm, swoje własne momenty oraz niepodważalne prawdy. Istnieją procesy, przy których jakakolwiek pomoc może się po prostu okazać szkodliwa.

Motyl w końcu pojawił się w całości, a nasz bohater czekał, kiedy odleci. Jednak owad uwolnił się zbyt szybko. Mężczyzna mógł tylko obserwować  jak motyl chwiejnie zatacza koła, aż w końcu przestaje się poruszać. Martwy.

latający motyl

Niektóre osoby nie potrzebują ratunku, z prostego powodu, że nie są w zagrożeniu. Ich cierpienie jest czymś, czego muszą doświadczyć, aby rozkwitać. W prywatności własnego kokonu oraz w delikatności swojego smutku, w kleistych zakątkach zwątpienia i rozczarowania.

Istnieją podróże, które muszą zostać odbyte w samotności, beż żadnej pomocy, bez bycia uratowanym przez osoby z dobrymi intencjami.

Jak mamy wiedzieć kiedy ofiarować pomoc?

Maria Montessori powiedziała kiedyś, że niepotrzebna pomoc może tylko utrudnić rozwój. Ma to związek z konceptem “strefy najbliższego rozwoju” Lwa Wygotskiego. To myśl, która wykracza daleko poza kontekst edukacji, a dotyka nasze codzienne środowisko i związki międzyludzkie.

“Strefa najbliższego komfortu” mówi nam, że aby poprawić czyjeś zdolności, powinniśmy ofiarować im niezbędną pomoc w tym, by mogli sami rozwinąć swój własny potencjał. Oznacza to na przykład, żebyśmy nie brali na siebie odpowiedzialności za obowiązki, które nie należą do nas. To identyfikowanie momentów, kiedy nasza pomoc jest bodźcem do nauki oraz w jakiej mierze powinniśmy ją ofiarować.

“Pomóż swoim następcom dźwigać ciężar, jednak nie uważaj się za zobowiązanego do tego czynu.”

-Pitagoras-

Jesteśmy bardzo świadomi tego, że nie zawsze jest łatwo znać granice. Czasami robienie “nic” jest dopuszczalne oraz zalecane. Trudno nam kiedy pojawia się uczucie odpowiedzialności, nawet jeśli osoba przechodząca przez trudny okres nie jest nam specjalnie bliska.

Poza tym, chociaż z psychologicznego punktu widzenia mózg nie ocenia, sumienie to robi.

dom-parasol

Zatem rzecz, którą powinniśmy jasno określić to fakt, że nie zawsze należy ofiarowywać stałą oraz bezgraniczną pomoc. Konsekwencje mogą być przerażające: ludzie, którym pomagamy mogą stać się bierni, samolubni oraz rozwinąć głęboką zależność.

Najważniejsze to potrafić zauważyć sytuacje i osoby o szczególnej wrażliwości. Ponadto, musisz jasno wiedzieć czego naprawdę potrzebuje dany człowiek.

Czasami najlepsza pomoc to wysłuchanie lub po porostu “bycie obok”. Zapewnienie drugiej osoby, że jeśli będzie nas potrzebować, jesteśmy na wyciągnięcie ręki, że ma w nas rękaw do wypłakania, że wiemy jak szanować ich przestrzeń i samotność, kiedy tego potrzebuje.

Możemy być tym promieniem światła, które rozświetla ich drogę w poszczególnych momentach, ale które zarazem jest ograniczone oraz chwilowe. Pozwalać im rozkładać skrzydła i przestać biegać w kółko.

Możemy też nie robić nic. Czasami taka możliwość jest równie ważna i pomocna.


Ten tekst jest oferowany wyłącznie w celach informacyjnych i nie zastępuje konsultacji z profesjonalistą. W przypadku wątpliwości skonsultuj się ze swoim specjalistą.