Troska oznacza stałe martwienie się o rzeczy, które mają nadejść. Kiedy żyjemy w stałej obawie przed jutrem, nie możemy żyć chwilą, nie możemy żyć tu i teraz. Kiedy tak się dzieje nasze obawy paraliżują nas i uniemożliwiają nam działanie w teraźniejszości. Troska o przyszłość zdecydowanie nie powinna być ciągła.
Troska o przyszłość – dobra czy zła?
Jak wiele razy nie mogłeś zasnąć, bo jakiś problem nie dawał ci spokoju? Taki stan wywołuje fizyczne i psychiczne wyczerpanie, które ostatecznie odbija się w sposobie, w jaki radzimy sobie z danym problemem. Kiedy jesteśmy wyczerpani nasza zdolność do podejmowania decyzji jest bardzo zubożona.
Co więcej, często przejmujemy się wyimaginowanymi problemami. Wiele ludzi znajduje się w nieskończonej pętli zmartwień, kreując wyimaginowane potworki, wymyślając setki różnych katastrof, jakie mogą im się przydarzyć. Ludzie ci nie żyją teraźniejszością, ponieważ nie pozwala im na to troska o przyszłość, nieważne, że w 90% przypadków żadne z ich obaw się nie spełnią.
Co więc możemy zrobić, aby troska o przyszłość nie więziła nas w studni własnych zmartwień? Robimy to poprzez ćwiczenie beztroskiego życia.
Przeczytaj też artykuł: Słodkie nieróbstwo – pozwolisz sobie?
Wciśnij hamulec
Kiedy twoja głowa już szykuje się, by przebyć maraton pięćdziesięciu wyimaginowanych problemów, to właśnie jest czas aby zwolnić. Weź głęboki oddech. Kiedy żyjemy przyszłością, szybkość naszych myśli powoduje, że nasz umysł przekracza to, co racjonalne. Stajemy się futurystami i próbujemy przewidzieć przyszłość, co jest nieprawdopodobne i brzemienne w skutki proporcjonalnie do naszego poziomu zmartwień.
Kiedy nawiedza nas powracająca obawa, wyobraź sobie najgorsze z najgorszych możliwych zdarzeń i zobaczysz, że nie jest to takie złe. Kiedy będziesz się nad tym zastanawiał, zrozumiesz, że szanse na taką kolej rzeczy są bardzo niewielkie.
Istnieją rzeczy, które są poza naszym zasięgiem, jak na przykład życie i śmierć, katastrofy naturalne i wypadki. Nieważne, ile będziesz się martwić, nic to nie zmieni w obliczu tych sytuacji.
Jeśli nauczysz się żyć życiem bez zmartwień, będziesz dużo lepiej przygotowany na radzenie sobie z tymi sytuacjami, kiedy wystąpią. Twój umysł nie będzie wyczerpany ciągłym przewidywaniem i w głowie będziesz miał szereg rozwiązań, które ruszą ci z pomocą w tej trudnej chwili.
Nie przejmuj problemów od innych
Mimo iż wywołują twój niepokój, problemy twojego partnera są po prostu problemami twojego partnera. Bądź empatyczny i staraj się pomóc w najlepszy możliwy sposób, ale naucz się nie przejmować problemów od innych. Nie dręcz się problemami, które ciebie nie dotyczą: dosyć masz własnych problemów.
Pozbądź się stałego rozważania “a co jeśli”
Myśli “a co jeśli…” to wyimaginowany koledzy, którzy w nawyku mają włamywanie się do twoich myśli, powodując pojawianie się setek pytań. Co jeśli… nie podejmuję właściwej decyzji? …co jeśli jutro mnie zwolnią?
Pytania “a co jeśli” powodują niepotrzebny stres. Jeśli decyzja jest niesłuszna, po prostu nauczysz się, jak zrobić to lepiej następnym razem. Te myśli “co jeśli” są niesłuszne w ponad 90% przypadków. Pomyśl lepiej jak możesz wykorzystać tę potęgę umysłu w bardziej bogacący sposób.
Skup się na chwili obecnej
Kiedy męczy cię ciągła troska, nie żyjesz w teraźniejszości. Unosisz się w fikcyjnej przyszłości, co nie pozwala ci delektować się tą kawą z przyjacielem, książką, którą tak bardzo chciałeś przeczytać, tą rozmową, czy po prostu wspaniałym uczuciem relaksu i brakiem jakichkolwiek zmartwień.
Naucz się przestać martwić. Wyjdź na zewnątrz, oddychaj, obserwuj, słuchaj. Smakuj i odczuwaj ten czas za pomocą wszystkich swoich zmysłów. Czas płynie, a to co minęło nigdy już nie wróci. Odpraw zatem swoje obawy i pytania “a co jeśli”, bo dziś masz plany które są dużo piękniejsze i dalece więcej warte twojej uwagi.