Mniej czekać. Pozwolić sobie na coś jednego dnia i następnego też. Odważyć się. Szukać schronienia w małej przestrzeni w ramionach drugiej osoby, aby poczuć się większym. Uciec od czasu do czasu. Wsiąść do tego pociągu, który wydawało nam się, że już odjechał. Odpocząć. Śnić z otwartymi oczami, jakby miało nie być jutra… Wszystkie te rzeczy, które sprawiają, że czujesz, że żyjesz, są bezcenne i dają nam szczęście.
Kiedy po prostu żyjesz, to nie to samo, kiedy czujesz, że żyjesz. Jednak nie zawsze łatwo jest osiągnąć ten niemal doskonały stan, kiedy budzą się wszystkie nasze komórki. Stan, kiedy nasze zmysły są wyostrzone i na chwilę wszystko nabiera kształtu, sensu i harmonii. Bardzo trudno jest poczuć się naprawdę istotnym w świecie, w którym jesteśmy zachęcani raczej do przyjęcia postawy biernej i zależnej.
Nasza rzeczywistość poddawana jest niemal ciągłej presji, że czegoś nam brakuje. Dzięki temu stajemy się urodzonymi konsumentami, ludźmi, którzy chcą posiadać rzeczy, by móc zapełnić to wieczne uczucie pustki. Ponieważ zawsze jest coś, za czym tęsknimy, coś, czego nie mamy: inna rzecz, inna praca, bardziej czuły partner, podróż do egzotycznego kraju… Rzeczy, wymiary i stany, które być może dadzą nam spełnienie.
Jesteśmy jak trójkątny kawałek puzzla próbujący dopasować się do puzzli o owalnych kształtach. Skupiamy się zbytnio na naszym środowisku, chcemy się do niego dopasować zapominając, że szczęście pochodzi z bardzo konkretnego miejsca. Miejsca, które dobrze znamy – nas samych. Jest to miejsce, które często zapominamy dokarmiać tym składnikiem, który naprawdę sprawia, że czujemy się żywi: pasją.
Życie oznacza zaangażowanie
Jednym z największych zagrożeń, jakich możemy doświadczyć, jest życie w stanie permanentnej bierności. Stan, w którym pozwalamy sobie płynąć z prądem, popychani przez bodźce i okoliczności, ograniczając się tylko do istnienia, ale nie do odczuwania. Tam, gdzie zatapiamy się w naszych obowiązkach do tego stopnia, że nasze życie prędzej czy później staje się kolejnym z nich. Wtedy nadzieja znika z naszego horyzontu i ustępuje miejsca aseptycznej i bezcelowej egzystencji.
Musimy pamiętać, że życie oznacza zaangażowanie. Oznacza podejmowanie ryzyka, bycie odważnym, mimo że strach próbuje nas ugryźć i mieć nie jeden, a dziesiątki celów, które zmotywują nas do codziennego wstawania. Chociaż czasami popełniamy błąd, wybieramy prostszą drogę: konformizm.
Zadowalamy się tym, co już mamy, nawet jeśli nie jest to nasz rozmiar i nie daje nam szczęścia. Robimy to w ten sposób, ponieważ lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Chociaż tak naprawdę, gdy otwieramy garść nie ma tam żadnego ptaka, tylko pióra, tylko smutny cień tego, co wyglądało jak obietnica, ale tak naprawdę było niczym. Tylko snem, fałszywym bezpieczeństwem.
Rzeczy, które sprawiają, że czujesz, że żyjesz nie pojawiają się na ścieżkach, które inni dla nas przygotowują. Nie pojawiają się też w złotych klatkach naszej codziennej strefy komfortu. Aby doświadczyć witalności i szczęścia, które nadają wszystkiemu sens, musisz mieć pasję.
Musimy przestać myśleć w trybie przypuszczającym (jeśli bym miał, gdyby tak było, gdybym to zrobił…). To niezbędne, aby zacząć działać tu i teraz, w teraźniejszości czując się właścicielami naszych osiągnięć, odkrywcami naszej rzeczywistości i architektami naszych marzeń.
Kiedy czujesz, że żyjesz
Odważyć się i odnieść porażkę. Spróbować ponownie, jeden raz, drugi, dziesiąty… I odnieść sukces. Spacer po południu, który pozwoli pojawić się nowym pomysłom. Uprawianie sportu. Satysfakcja z dobrze wykonanej pracy. Ręka, wyciągnięta do nas, kiedy najbardziej tego potrzebujemy.
Chwila samotności. Wspólne chwile spędzone z przyjaciółmi. Droga budowana wspólnie z partnerem. Nasze hobby i przyjemności. Śmiech dziecka. Zakończenie jednego etapu, by rozpocząć kolejny z większym zapałem, większym strachem, ale i z większą siłą…
Te rzeczy, które sprawiają, że czujesz, że żyjesz rozpalają ogień w naszej duszy. Budują podstawy naszego bytu, popychają nasze projekty do przodu, tłumaczą przyczyny naszego zachowania i dają energię do wzrostu. Ich obecność jest czymś fundamentalnym, ponieważ w przeciwnym razie zniknie nasza psychiczna siła i chęć do stawiania oporu. I wtedy dzieje się najgorsze: pojawia się pustka i pewność, że nasze istnienie nie ma znaczenia.
Doświadczenie tej pustki jest przeciwieństwem życia i dlatego musimy być w stanie się przed nim bronić i wypełnić każdy kąt, każdy zakamarek naszego umysłu tymi rzeczami, które mają dla nas znaczenie.
Powiedział to już kiedyś Viktor Frankl. Ojciec logoterapii, który przeżył kilka obozów koncentracyjnych, uczy nas w swoich książkach, że misja istot ludzkich to znaleźć cel. Przyjąć odpowiedzialność za siebie i za człowieka ogólnie, abyśmy mogli poczuć się spełnieni i wolni.
Rzeczy, które sprawiają, że czujesz, że żyjesz są w rzeczywistości wykonane z materiału, który nie ma sobie równych: entuzjazmu. Każdy z nas musi znaleźć swój osobisty cel i być na tyle odważnym, aby nadać mu kształt, aby uczynić go swoim powodem istnienia, autentyczną, codzienną pasją.
Bo jak powiedziała kiedyś Helen Keller, jeśli potrafisz latać, nie musisz się czołgać, nawet jeśli inni to robią.
Bibliografia
Wszystkie cytowane źródła zostały dokładnie sprawdzone przez nasz zespół, aby zapewnić ich jakość, wiarygodność, trafność i ważność. Bibliografia tego artykułu została uznana za wiarygodną i posiadającą dokładność naukową lub akademicką.
- Frankl, V. E. (1959). Man’s Search for Meaning: an introduction to logotherapy. Language. https://doi.org/10.1080/10503300903527393
- Frankl, Victor, E. (1959). Man ’ s Search for Meaning. Language. https://doi.org/10.1111/j.1523-1739.2010.01492.x
- Frankl, V. E. (1966). Self-Transcendence as a Human Phenomenon. Journal of Humanistic Psychology. https://doi.org/10.1177/002216786600600201
- Frankl, V. E. (1967). Logotherapy and existentialism. Psychotherapy: Theory, Research & Practice. https://doi.org/10.1037/h0087982