“Ktoś inny zawsze winien jest tego, co mi się nieustannie przydarza.” “Moje problemy są zawsze spowodowane przez wszystkich dookoła.” “Nic z tego, co się wydarzyło nie jest moją winą.”
Czy te słowa brzmią dla Ciebie znajomo? Czy widzisz je u siebie? A może znasz kogoś, kto zawsze za wszelkie problemy, z jakimi ma do czynienia stara się obwinić kogoś innego?
Na świecie jest naprawdę wiele osób, które nie są w stanie wziąć na siebie odpowiedzialności za swoje czyny. Chodzi o to, że kiedy nie jesteś w stanie zaakceptować, że jesteś tą właśnie osobą, która sama kieruje swoim własnym życiem, dokonuje świadomych wyborów i po prostu działa samodzielnie, trudno będzie Ci przejąć inicjatywę i chwycić w ręce stery swojego życia.
W kreowanych przez Ciebie scenariuszach zawsze jest bowiem ktoś, kto ponosi winę za to, co się dzieje wokół Ciebie. I oczywiście wynika z tego, że za swoje problemy odpowiada właśnie ten ktoś, a nie Ty.
To wina mojej partnerki, mojej matki, tej osoby, którą wtedy poznałem… Istnieje wręcz ogromny zakres wszelkiego rodzaju wymówek. Jest on tak duży, jak tylko byśmy tego chcieli. Zawsze się jakieś wytłumaczenie w nim znajdzie dla naszego bieżącego problemu.
Największa jednak “ślepota” przypada na ten moment, gdy nie jesteśmy w stanie zaakceptować roli, którą gramy. A rola ta jednak została przypisana wyłącznie nam, a nie komuś – lub czemuś – innemu. To nie los odpowiada za nasze życie. To my sami nim kierujemy od początku do końca. W naszych głowach tkwi natomiast absolutne zaprzeczenie i uparte przekonanie.
To właśnie ono mówi nam, że osoba “odpowiedzialna” za wszystkie problemy, z jakimi się borykamy jest zawsze kimś innym, kimś obcym.
Przerzucamy odpowiedzialność za swoje problemy na zewnątrz
Niektórzy ludzie są prawdziwymi artystami, którzy naginają rzeczywistość w celu jak najlepszego uzasadnienia tego, co sami mówią. A mianowicie tego, że ich problemy nie mają związku z ich postępowaniem. Inaczej rzecz ujmując: nie są oni odpowiedzialni za to, co się z nimi stało. Przechodzą do porządku dziennego z tym oszukiwaniem samych siebie.
Wynika to z faktu, że częściowo są przyzwyczajeni do takiego postępowania, a częściowo nie są nawet świadomi tego, co robią. Jednak oszukiwanie samego siebie jest wciąż sporym ograniczeniem, które zaciera naszą rzeczywistość. Staje się ona bardziej chaotyczna, bardziej wroga, a potencjalne problemy – znacznie bardziej poważne.
Tracimy naszą gwiazdę, która nas prowadzi, za każdym razem, kiedy zrzucamy winę za nasze problemy na barki innych ludzi. Zawsze wtedy, kiedy działamy zbyt impulsywnie. Kiedy jesteśmy sfrustrowani, ponieważ ta druga osoba nie zareaguje tak, jak byśmy tego chcieli. Być może nie jest w stanie lub po prostu nie chce. Ale robimy wszystko tak, aby to nie była nasza walka.
Ta druga osoba może przecież działać, jak jej się podoba, a my tylko czekamy na efekty. Ale to błąd i zupełne nieporozumienie. Przecież to my właśnie jesteśmy tymi, którzy muszą działać w odpowiedni sposób.
Tacy ludzie marnują dużo czasu na narzekanie. Nic nigdy im nie wystarcza. Są w stanie narzekać nawet na najbardziej nieistotną rzecz. I nie są w stanie skierować swojej frustracji w żaden pozytywny aspekt życia. Zamieniają się powoli w tyranów w swoim własnym, małym królestwie. Najgorsze jest jednak to, że w końcu takie postępowanie wyrządzi krzywdę im samym, a także wszystkim wokół nich.
Inne osoby nie zawsze będą w stanie zaspokoić moich potrzeb
Cała ta sytuacja ma wiele wspólnego z nieznajomością samego siebie, a nie z błędnie pojmowaną refleksją. Poznanie siebie i zaakceptowanie tego, kim jesteś teraz, jest pierwszym krokiem do zmiany samego siebie. Jeśli nie wiesz, jakie są Twoje potrzeby i impulsy, skąd pochodzą Twoje działania, znalezienie rozwiązania będzie trudne. A problemy będą przecież pojawiać się nieustannie w Twoim życiu, wciąż nowe i nowe…
Jeśli ktoś nie zwraca na nas uwagi, wpadamy furię jak dziecko tylko po to, aby zwrócić na siebie jego uwagę. Nie ma jednak prawie żadnej metody, która byłaby uczciwym sposobem gry w tego rodzaju wojnie. Ale kiedy druga osoba nie daje nam tego, czego potrzebujemy, jesteśmy wściekli. Przeklinamy ją i obwiniamy ją za naszą frustrację i wszelkie problemy. Sprawiamy, że czuje się ona także za nas odpowiedzialna, dzięki czemu nie będziemy mieli poczucia, że zawiedliśmy samych siebie.
Jeśli ktokolwiek nie daje nam tego, czego chcemy i nie robi wszystkiego, aby zaspokoić nasze potrzeby, czujemy się sfrustrowani. Z drugiej strony, czasami ludzie wokół nas naprawiają wszystko tak szybko, że nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że uzyskaliśmy pomoc zanim jeszcze spostrzegliśmy, że będzie ona nam potrzebna.
Kiedy jednak zdajemy sobie sprawę z tego, nie będzie niczym niezwykłym poczucie, że nie mamy za co być wdzięczni. Będzie nam się wydawać, że ta druga osoba i tak była zobowiązana do spełnienia naszych żądań. A wszelkie nasze problemy tak naprawdę są czymś, czym ona powinna wręcz się zająć.
Podnieś strzałę, którą wystrzeliłeś, rozwijaj się
Nie traktujemy tej drugiej osoby jako kogoś zupełnie niezależnego od nas. Widzimy ją pod postacią niewolnika, który musi zaspokoić nasze potrzeby i rozwiązać problemy.
W wielu wypadkach jesteśmy typowym tyranem. Ja rozkazuję, a Ty wypełniasz moje polecenia. A jeśli mnie nie posłuchasz, sprawię, że poczujesz się winny. Uznasz, że moje nieszczęście wynika z niezrealizowania przez Ciebie moich poleceń. Cała odpowiedzialność i wina spadnie na Ciebie. To jest właśnie nasz niewypowiedziany na głos tok myślenia.
“Robię swoje, a Ty robisz swoje. Nie jestem na tym świecie po to, aby spełniać Twoje oczekiwania. A Ty nie jesteś na tym świecie, by żyć zgodnie z moimi rozkazami. Jesteś sobą, a ja jestem mną. A jeśli przypadkiem się odnajdziemy, to nasze życie stanie się piękne. Jeśli tak jednak nie będzie, nie można z tym nic zrobić. ”
–Fritz Perls–
W momencie, w którym podniesiemy wszystkie strzały, które wystrzeliliśmy w stronę drugiej osoby, zrozumiemy całą sytuację i odzyskamy trzeźwe spojrzenie. To było centrum wszelkiej komunikacji ze światem zewnętrznym, centrum naszych schematów myślowych. Chociaż mówimy o długotrwałym nawyku, który trudno złamać, można go zmienić, jeśli naprawdę będziemy tego chcieć.