Rebeka: thriller psychologiczny

Sir Alfred Hitchcock był angielskim reżyserem, producentem i scenarzystą filmowym. Ten niezwykle wpływowy reżyser wyreżyserował ponad 50 filmów fabularnych, w tym thriller psychologiczny Rebeka. Czytaj dalej, aby dowiedzieć się więcej.

Scena z Rebeki.

Hitchcock opuścił Wielką Brytanię i przekroczył Atlantyk, aby wykorzystać boom, który miał miejsce w Hollywood. Jego amerykańska przygoda rozpoczęła się od filmu Rebeka (1940).

Jednak choć film był niewątpliwym sukcesem, w rzeczywistości kręcenie Rebeki nie było tak fascynujące, jak można by się spodziewać. Chociaż Stany Zjednoczone posiadały zaawansowane technologie, środki finansowe i możliwości, o jakich każdy filmowiec mógł marzyć, były też ciemne strony, które najwyraźniej w ogóle nie podobały się Hitchcockowi.

W Wielkiej Brytanii Alfred Hitchcock cieszył się dużą swobodą twórczą. Tam producenci prawie nie wtrącali się w jego filmy i pozwalali „mistrzowi suspensu” opowiadać historie po swojemu. Produkcja Rebeki znalazła się jednak w rękach Davida O. Selznicka, słynnego producenta takich przebojowych filmów jak Przeminęło z wiatrem.

Większość filmowców, którzy pracowali z Selznickiem, twierdzi, że cieszyli się sporą dozą wolności. Co więcej, mówiono, że był szczególnie życzliwy dla Hitchcocka. Wygląda jednak na to, że brytyjski reżyser nie lubił przyjmować od niego poleceń.

W trakcie kręcenia i produkcji doszło do kilku starć. Hitchcock nie był przyzwyczajony do szaleństwa Stanów Zjednoczonych i pracował wolniej. Co więcej, nie dawał sobą kierować. To dlatego, że wiedział, czego chce i jak chce to zrobić.

Selznick chciał nadzorować niektóre sceny w filmie. Był niezwykle drobiazgowy w pisaniu scenariusza i nie chciał, aby odbiegał on zbyt daleko od oryginalnej powieści Rebeki Daphne du Maurier. Mimo to Hitchcock cieszył się dużą swobodą na planie, a później nawet wrócił do pracy z Selznickiem. Niemniej jednak ich relacja nigdy nie działała dobrze.

Ostatecznie film odniósł sukces. Do dziś pozostaje jednym z najbardziej cenionych dzieł Hitchcocka. Film od samego początku jest niezwykle mocny. Widzimy ogromny dwór, obecnie w ruinie, który wydaje się być odzwierciedleniem tego, co kiedyś było świetlistą przeszłością. Przeszłością, która jeszcze całkowicie nie odeszła. To wraz z podkładem głosowym wywołuje tajemnicze i senne wrażenie.

To, co widzimy dalej, wydaje się snem, w którym przeszłość i teraźniejszość przenikają się, a świat żywych i umarłych łączą się.

Alfred Hitchcock

Za kamerą

Moc Rebeki wykracza daleko poza to, co faktycznie widzimy na ekranie. Kiedy oglądamy film, nie możemy zapominać, że widzimy to, co filmowiec chce, abyśmy zobaczyli. Kieruje on naszym wzrokiem i uwagą, nie pozostawia niczego przypadkowi.

Jeśli dodamy do tego miksu mistrza takiego jak Hitchcock, trudno się dziwić, że wiele elementów w tym filmie jest tak odkrywczych. Właściwie wszystko, od ruchów kamery, przez kostiumy, po scenografię, mówi bardzo dużo.

Hitchcock twierdził, że widział publiczność jako klawisze pianina, które naciskał. Bez wątpienia, ilekroć oglądamy jego filmy, choć z góry wiemy, że jego celem zawsze jest zaskoczenie, niedługo ogarną nas silniejsze uczucia prawdziwego niepokoju i intrygi.

Mistrz suspensu wiedział dokładnie, jak nacisnąć odpowiedni przycisk we właściwym czasie. Wiedział, kiedy ujawnić informacje i gdzie skierować nasz wzrok, abyśmy w coś uwierzyli. W tym filmie wiele razy w fabule poddajemy się jego oszustwu, a następnie uświadamiamy sobie, że nas omamił.

Hitchcock był mistrzem inscenizacji. Wiedział, jak opowiedzieć historię, jak wyreżyserować bohaterów i jak kamera powinna ich sfilmować. Na przykład, jeśli obserwujemy bohaterów tego filmu, jak poruszają się w każdej scenie i sposób, w jaki prowadzona jest choreografia, możemy zobaczyć, że wszystko to przekazuje ważne informacje.

Na przykład postać może przemawiać i dzięki jego gestom wiemy, czy kłamie, czy nie. W przypadku Hitchcocka niezwykle interesujące jest obserwowanie, jak bohaterowie – i sama kamera – podejmują rodzaj choreografii, która daje nam wskazówki na temat tego, co będzie dalej. Na przykład wiemy, która postać dominuje w danym momencie i kogo należy śledzić w następnej kolejności.

Obraz filmu Rebeki.

Izolowanie wiodącej postaci

W przypadku Rebeki Hitchcock chciał, aby główna bohaterka, grana przez Joan Fontaine, wyglądała na naiwną, niepewną, a także nieśmiałą i nieszkodliwą. Jak to zrobił? Sprawiając, że sama aktorka czuła się mała.

Mistrz uznał, że Joan Fontaine powinna czuć się niepewnie przez cały czas na planie, nawet poza kamerami. Na przykład do uszu aktorki dotarła plotka, że wszyscy jej współpracownicy jej nienawidzą. Podobnie jej partner, Lawrence Olivier, otrzymał od samego reżysera instrukcje, by traktować ją chłodno.

W ten sposób Joan Fontaine poczuła się nieswojo i dalej utożsamiała się ze swoją postacią. Co więcej, wrażenie naiwności i niepewności wzmacniały ujęcia i ruchy kamery.

Dlatego przez cały film Hitchcock izolował Fontaine’a. Ponadto odsunął kamerę i umieścił ją w strategicznym miejscu, abyśmy mogli zobaczyć młodą kobietę jako niezwykle małą w porównaniu z imponującymi murami rezydencji. Ten kontrast wielkości wywołuje w widzu dojmujące uczucie udręki nad sytuacją, w której znajduje się (zamknięta) bohaterka. Tak naprawdę wygląda na to, że złowrogi dom, widziany od początku jako ruina, stał się więzieniem głównej bohaterki.

Jednak w miarę postępów w filmie, gdy kobiecie udaje się zniszczyć potwory z przeszłości, kamera zbliża się do niej. Następnie widzimy zbliżenia pełne światła, które kontrastują z ciemnością, która wcześniej ją dręczyła.

Główna bohaterka jest teraz silna i może stawić czoła wspaniałej pani Danvers. W końcu de Winter znalazła swoje miejsce i uważa się za prawdziwą panią domu.

Obecność przeszłości

Dwór jest postacią samą w sobie. Jego przeszłość wydaje się być związana z jego murami. Ponadto oszukuje i dusi bohaterkę, zapraszając ją do rywalizacji z nieżyjącą już żoną swojego nowego męża.

Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się bajką, niemożliwą historią miłosną, w której nie ma różnic klasowych ani barier. Kiedy jednak wracają z miesiąca miodowego, duchy przeszłości próbują ugasić ich płomień miłości.

Pod tym względem Hitchcock świetnie sobie radzi z wielokropkiem. Od romantycznych chwil na początku prowadzi nas prosto do straszliwej rezydencji.

Miesiąc miodowy pojawia się tylko jako projekcja na taśmie, mówiąca nam, że szczęśliwych chwil już nie ma. Były tak ulotne i tak kruche jak taśma, na której zostały nagrane. Przeszłość ma swoją projekcję w teraźniejszości. Wizerunek Rebeki wydaje się nigdy nie opuszczać rezydencji, która była jej domem przed śmiercią, a ona nieustannie przypomina głównej bohaterce, że to nie jest jej dom.

Obecność Rebeki jest tak intensywna, że prawie czujemy się, jakbyśmy widzieli ją na scenie. Słyszymy jej kroki, jej śmiech… wydaje się nawet, że widać, jak pani Danvers czesze włosy. Scena rozgrywająca się w jej sypialni jest jedną z najciekawszych, ponieważ Hitchcockowi udaje się uchwycić samą esencję Rebeki, w efekcie zamrażając chwilę w czasie.

Jak się dowiadujemy, nic w domu nie zostało dotknięte od śmierci Rebeki. Co więcej, jej obecność jest silniejsza niż kiedykolwiek. Wydaje się, że świat żywych i umarłych miesza się. Niekończące się zasłony pomagają w tworzeniu tego upiornego obrazu.

Co więcej, nie może być bardziej upiornego obrazu niż pani Danvers chowająca się za zasłonami Rebeki, jakby pochodziła zza światów. Właściwie tak, jakby kontaktowała się ze zmarłą panią domu. Chociaż nigdy nie widzimy Rebeki, to tak, jakbyśmy ją znali. Bohaterowie ją opisują, wchodzimy do jej pokoju, a kamera wydaje się poruszać wraz z jej cieniem.

Hitchcock kieruje nasz wzrok przez przestrzenie, którymi podróżowała Rebecca, kamera podąża za duchem, gdy pan de Winter opowiada historię o śmierci Rebeki.

Scena z Rebeki.

Oszustwo

Jednak wszystko, w co wierzyliśmy w związek Rebeki z panem de Winter, było tylko mistyfikacją, mirażem. Pan de Winter wyznaje swój sekret i w tym momencie jego nowa żona traci swoją niewinność: „Odeszło na zawsze, to zabawne, zagubione spojrzenie, które kochałem, nigdy nie wróci. Zniszczyłem je, kiedy Ci powiedziałem o Rebecce. Ono już zniknęło”. To niewinne spojrzenie już nie wróci, my jako widzowie też je straciliśmy. Zaczynamy zadawać sobie pytanie, co tak naprawdę stało się z Rebeccą?

Jak zwykle mistrz suspensu przewidział nasze uczucia, wszedł do naszych umysłów i kazał nam uwierzyć w historię, która, podobnie jak duch Rebeki, jest tylko zniekształconym cieniem tego, czym naprawdę była. Jednak historia przybiera fundamentalny obrót, a postać Joan Fontaine odsuwa na bok swoją niepewność i niewinność.

Co ciekawe, chociaż kino kolorowe już istniało, Hitchcock chciał, aby Rebecca została nakręcona w czerni i bieli. Rezultatem jest upiorny film, w którym nic nie jest tym, czym się wydaje.

„Czasami, kiedy idę korytarzem, wydaje mi się, że słyszę ją tuż za sobą. Ten szybki, lekki krok. Schodzi na kolację. Myślisz, że może nas teraz widzieć, rozmawiających ze sobą? Myślisz, że umarli wracają i oglądają żywych?

-Rebeka-

Scroll to Top