Ból jest nieodłączną i naturalną częścią naszego życia. Jeśli chcemy go pokonać nie powinniśmy od niego uciekać, ale stawić mu czoła. Pozwolenie na ból nie jest uległością, ale elementem walki o nasze życie.
Jestem duchem cienia tego, czym kiedyś byłem, pozostałością nieporozumienia, które było znakiem mojej ucieczki. Dążę do realizacji celu swojego życia, choć tego nie rozumiem. Co mnie tu przyprowadziło?
Lata mijają, a ja zmieniam się tylko z podmuchem wiatru. Nie chcę polegać na własnym sukcesie, ale modlę się o niego wtedy, kiedy go potrzebuję. Kurczowo trzymam się znaków, przewodnika, filarów, które podtrzymują mój ciężar, bez świadomości tego, że mogę to wszystko pogrzebać, zwalić na zimną i twardą ziemię.
Poranki się wydłużają, a noce są wieczne. Jak bardzo chciałbym mieć siłę komety, choć pewnie byłbym zaledwie jej warkoczem. Dlaczego przeznaczenie zsyła mi cierpienie? Co najsmutniejsze, dlaczego inni cierpią z powodu mojego przeznaczenia?
Może powinienem pozostać samotny, tymczasem jestem uwięziony w pułapce własnego egoizmu. Potrzebuję ramion, które mnie obejmą, rozgrzeją biciem swojego serca. Potrzebuję poczuć powiew oddechu bratniej duszy.
Nauczyli mnie, że bólu trzeba unikać, uciekać od niego, wyrzekać się go. On jednak do mnie wraca, nie odchodzi, ogarnia mnie.
Bólu, gorzki bólu, nie chcę cię, odejdź, zniknij.
Bólu, gorzki bólu, dlaczego tak kurczowo się mnie trzymasz?
Uczyli mnie, żebym o tym nie myślał, żebym zawsze szukał lekarstwa na ból. Mówili, żebym zażywał leki, maści, stosował tysiące tymczasowych rozwiązań. Powiedzieli mi, żebym ignorował ból, uciekał od niego tak, jak od obecności samego diabła. Miałem skupiać swoją uwagę na czymś innym.
Ból – unikać go czy stawiać mu czoła?
W niektórych, może nawet wielu momentach naszego życia, taki wewnętrzny dialog cierpiącej osoby może wydawać się znajomy. Bez względu na to czy pojawiający się ból jest fizyczny czy psychiczny, kultura, w której żyjemy nakłania do tego, aby uciekać od bólu i za wszelką cenę szukać lekarstwa, które go uśmierzy.
Czasem nadużywamy leków, próbujemy sami się leczyć. Nie zdajemy sobie sprawy, że takie działanie jest tylko szybką naprawą, która ma zamaskować to, co w rzeczywistości pozostawia blizny.
Nowoczesne społeczeństwo nie akceptuje bólu. Postrzega go jako coś nienaturalnego, co rodzi problemy. Pojęcie bólu jest zniekształcane. Ból przedstawia się, jako wroga, od którego należy uciec. Żyjąc w takim świecie, nie potrafimy myśleć o bólu jak o czymś nieprzyjemnym, ale jednak naturalnym.
Większości symptomom fizycznym bólu można jakoś zaradzić, ale nie wszystkim. W wielu przypadkach zastosowanie leków jest niezbędne. Niektóre osoby mogą się uzależnić od stosowania leków. Czasem skutki uboczne takiego leczenia mogą spowodować dyskomfort, który będzie bardziej nieznośny niż ból, którego chcieliśmy się pozbyć.
A co z bólem emocjonalnym?
Co z problemami natury psychicznej? Smutkami duszy? Co robić z tego rodzaju bólem? Na psychiczne przygnębienie nie istnieje żadna tabletka, terapia czy remedium. Im bardziej próbujemy uciekać od bólu lub unikamy myślenia o nim, tym bardziej on wraca z jeszcze większą siłą.
Możemy wybrać ucieczkę od bólu, jako sposób na radzenie sobie z nim. Takie zachowanie współczesne terapie nazywają zespołem unikania. Jest to zaburzenie psychologiczne, które polega na odpychaniu bądź zaprzeczaniu temu, że czujemy się psychicznie nieszczęśliwi.
Postawa ta może przerodzić się w dolegliwość chroniczną, której najczęściej towarzyszy rozwijające się poczucie smutku, cierpienia, zgorzkniałości i lęku.
Czy doświadczenie bycia w takim stanie pozostawia nas bezbronnymi? Czy w takiej sytuacji nie możemy sobie pomóc? Oczywiście, że możemy. Rozwiązaniem jest spojrzenie na ból, jak na coś, co jest naturalnym elementem życia, od którego nie powinniśmy uciekać.
Przyjmij, nie oceniaj
To inna perspektywa patrzenia na ból. Postrzeganie bólu bez osądzania jego wartości. Obserwowanie go z całą naszą uwagą bez określania go słowami lub emocjami. To uczenie się na podstawie tej prostej obserwacji. W takiej postawie nie ma zaprzeczania i ucieczki od bólu. Pozbywanie się bólu nie oznacza bowiem, że mamy nad nim kontrolę.
Można w skrócie powiedzieć, że najważniejsze jest przyjęcie tego, że ból jest tylko bólem. Uśmierzenie go zależy od tego, w jaki sposób się z nim konfrontujemy. Fakt, że możemy pogorszyć swój ból lub go zaakceptować jest nieodłączną częścią naszego życia.
Ból jest jak fale. Przypływa i odpływa. Uczenie się życia z bólem nie wynika z uległości czy bezbronności, ale z akceptacji swojej rzeczywistości i aktywnej walki o własne życie.
Jeśli chcemy pokonać ból nie powinniśmy od niego uciekać, ale raczej stawiać mu czoła. W wielu sytuacjach jest to bardzo trudne i nawet przerażające. Życie z bólem i jednoczesne cieszenie się z życia i dobra, którego doświadczamy jest jednak możliwe.
W momencie, kiedy przestaniemy koncentrować się na bólu lub uciekać od niego, lecz w zamian za to zaczniemy przypisywać mu prawidłowe znaczenie, może się okazać, że ból się zmniejszył.
” Tak naprawdę nauczyłem się, że choć początkowo tego nie doceniałem, to jednak właśnie to ukształtowało mnie jako osobę…i zacząłem wzrastać.”